Średnia klasa z klasą
Cyfrowa „pełna klatka”, czyli matryca światłoczuła o rozmiarach okienka tradycyjnej kliszy światłoczułej, dla wielu fotografów pozostaje poza zasięgiem finansowym. Jednocześnie jest to obiekt pożądania – światłoczułość takich sensorów i jakość obrazów przez nie rejestrowanych pozostaje bezkonkurencyjna. Canon za cenę zbliżoną do aparatów z mniejszą matrycą (np. Canona 7D) proponuje taki właśnie pełnoklatkowy sprzęt o klasie podobnej do urządzeń z wyższej półki (chociażby Canona 5D). Canon EOS 6D będzie kosztować około 2100 dol. To ponad 20-megapikselowa lustrzanka z podstawowym zakresem czułości od 100 do 25600 ISO i procesorem obrazu Digic 5+ wyjętym wprost z Canona 5D. Aparat rejestruje, oczywiście, materiały wideo – w rozdzielczości 1080p (do 30 klatek na sek.) lub 720p (do 60 klatek na sek.). Obudowa jest odporna na wpływ warunków atmosferycznych oraz kurz. Umieszczono w niej także moduły GPS oraz WiFi, ułatwiające geotagowanie fotografii oraz ich bezprzewodowe przesyłanie (zwykle takie gadżety trzeba dokupić za spore pieniądze). Cena jest wynikiem pewnych kompromisów – na przykład wizjer obejmuje tylko 97 proc. kadru, brak też wyjścia słuchawkowego.
Panasonic GH2 miał wśród wielu użytkowników opinię aparatu kultowego, m.in. z powodu łatwości, z jaką można go było zhakować. Po zmodyfikowaniu oprogramowania GH2 okazywał się jeszcze lepszym aparatem – i jeszcze lepszą kamerą wideo, niż chciał lub przewidział to producent. Panasonic zreflektował się i wkrótce wyśle do sklepów bezlusterkowca o nazwie GH3, z matrycą mikro 3/4 o rozdzielczości ponad 16 mln pikseli, czułości od 200 do 12800 ISO.