To zawsze był u nas temat tabu. Mężczyźni krępowali się o nim mówić, a lekarze woleli nie pytać. Kampanie podnoszące świadomość zdrowotną omijały problem szerokim łukiem, bo i tak nie cieszył się zainteresowaniem, więc po co komu taka kampania? Ale doczekaliśmy chwili, kiedy gruczoł krokowy przestał zawstydzać Polaków. W Internecie, na przystankach autobusowych, a także w mediach niezwiązanych z poradnictwem zdrowotnym (tradycyjnie adresowanym do kobiet) pojawiły się hasła: „Rozmawiasz z kumplami o dupach? Pogadaj o swojej”, „Kto nie wypina – tego wina”.
Czy każdy domyśli się, o co chodzi? Pomysłodawcy z Fundacji Rak’n’roll (założonej przez chorą na raka i niedawno zmarłą Magdę Prokopowicz) wyszli z założenia, że chcąc przemówić do posiadaczy prostaty, muszą po męsku trafić w punkt. Aby rozpoznać raka gruczołu krokowego, lekarz musi zbadać pacjenta przez odbyt i wyczuć podejrzaną twardość prostaty i jej zmienioną konsystencję. Równoległa akcja Centrum Onkologii i Ministerstwa Zdrowia „Projekt M 45+”, posługuje się przewodnim hasłem „Bądź mężczyzną – chroń zdrowie”, które na tle odważnych rymowanek brzmi dużo spokojniej. Ale cel obu kampanii jest identyczny: skłonić mężczyzn do badań i uratować przed chorobą.
– Współczesna młoda medycyna popełnia błąd niedotykania chorego – mówi prof. Andrzej Borówka, kierujący Kliniką Urologii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku. To jeden z najbardziej doświadczonych w naszym kraju ekspertów leczenia prostaty (to powszechnie używany termin łaciński; po polsku: gruczoł krokowy lub stercz).