Ksiądz dla inteligentów
Kim jest najbardziej znany na świecie polski ksiądz naukowiec
Po śmierci dwóch Józefów – ks. Tischnera i abp. Życińskiego nie mamy dziś w Kościele wielu księży przygotowanych do poważnej rozmowy o sprawach wiary i nauki, do otwartej rozmowy, niezakłóconej wojowniczą chęcią nawracania, ze wszystkimi wątpiącymi i niewierzącymi – ateistami, agnostykami, antyklerykałami. – Nie mam kłopotu z tym, że jestem w Kościele – mówi ks. Heller – tylko z tym, że wielu ludzi wciąż dziwi to, że w nim jestem.
Ojciec Maciej Zięba, dominikanin, fizyk z wykształcenia, poznał ks. Michała, kiedy kończył szkołę średnią. Heller zaglądał na seminarium z fizyki prowadzone przez ojca Ziębę na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Ojciec powiedział mi, że jest taki ksiądz kosmolog i dał mi jego książkę. Później Maciej z Michałem bywali razem na seminariach papieskich w Castel Gandolfo, gdzie Jan Paweł II przysłuchiwał się dyskusjom sławnych w świecie uczonych różnych specjalności. – Przez Hellera poznałem ks. Życińskiego (filozofa nauki, arcybiskupa), oni mnie wciągali w swoje dyskusje, superciekawe, ale mnie jako dominikanina nie pociągało zgłębianie tej ich rzeczywistości.
Niektórzy znajomi ks. Hellera mówią, nieco złośliwie, że modli się do książek. Ale przecież gdy tylko jest w swym rodzinnym Tarnowie, ks. prof. Heller głosi słowo Boże w kościele św. Maksymiliana Kolbego. – Jego religijność jest może głęboko schowana – mówi o. Zięba – to jest w ogóle osoba bardzo skromna, powściągliwa, trochę w takim stylu anglosaskim, także autoironicznym. Pasjonuje go jego praca naukowa, resztę ignoruje na ile to możliwe, ale mszę świętą odprawia regularnie. W końcu tworzenie teorii naukowych też może być modlitwą.