Kieszonkowa pełna klatka
Sony atakuje – przed paroma miesiącami zaproponował zaawansowanym fotografom maleńki, stylowy i pięknie sprawujący się model RX100, by chwilę później ogłosić premierę aparatu RX1. Za tym niewiele mówiącym symbolem kryje się najmniejszy na świecie aparat pełnoklatkowy. Z technicznego punktu widzenia oznacza to, że matryca światłoczuła ma rozmiary klatki tradycyjnej kliszy fotograficznej. W praktyce zaś znaczy tyle, że charakter generowanego przez nią obrazu jest we wspaniały sposób plastyczny. Wysoka jakość sensora i procesora obrazu zainstalowanego w RX1 procentują fotografiami o ostrości, nasyceniu i rozpiętości tonalnej niezrównanymi w tej klasie wielkości aparatów fotograficznych. Sony skonstruował ten model z myślą o profesjonalistach, stąd nie tylko najwyższej klasy wykonanie i materiały, ale i możliwość pełnej manualnej kontroli nastaw – nie za pomocą pozycji głęboko ukrytych w menu, lecz za pośrednictwem przeznaczonych do tego przełączników. Aparat wyposażono w stały, jasny obiektyw Zaissa o ogniskowej 35 mm, znakomicie sprawdzający się np. w fotografii ulicznej. Do sanek lampy błyskowej można wsunąć wizjer optyczny, ułatwiający pracę w warunkach frontowych. Jedyny problem związany z tym bardzo udanym aparatem stanowi jego cena – ok. 2800 dol. Ale za oferującą zbliżone parametry Leicę zapłacić trzeba przecież wielokrotnie więcej.
Coś dla Moog-oli
Zagadka: co wspólnego mają ze sobą zespoły Genesis, Doors, Rush, Pink Floyd, Led Zeppelin, Electric Light Orchestra, Yes, Tangerine Dream, Mahavishnu Orchestra, Beach Boys, Beatles, Kraftwerk, Rolling Stones?