Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Naukowcy polemizują z prof. Tumańskim. Krytyka "listy filadelfijskiej" bezpodstawna?

Polityka

SEGREGUJMY SIĘ SAMI

Zaskoczyło mnie pojawienie się na łamach Polityki artykułu „Segregacja prasowa” profesora Sławomira Tumańskiego. Zawsze wydawało mi się, że problem jakości narzędzi oceny badań naukowych jest dla POLITYKI zbyt specjalistyczny. Tak zresztą twierdzą znajomi dziennikarze, a moi koledzy, znawcy bibliometrii, przekonali się o tym, że ich rzetelne i dobrze napisane analizy nie znajdują uznania u redaktorów tygodników opinii. Jeśli więc piszą na ten temat, publikują w "Forum Akademickim", które dociera do bardzo wąskiej grupy w środowisku akademickim.

Sławomir Tumański, profesor i redaktor naczelny miesięcznika "Przegląd Elektrotechniczny" atakuje listę filadelfijską. W ostatnim zdaniu artykułu stawia diagnozę: "Choroba filadelfijska ma więc swoją polską odmianę – jest zadowolona z siebie grupa mistrzowska i sfrustrowana, bez szans na rozwój naukowy, reszta środowiska". Proponuje też terapię: "Może warto pomyśleć o polskim instytucie oceniającym naukę i polskiej liście rankingowej. Pole do popisu mają też polscy europosłowie – dlaczego nie powołać obiektywnego instytutu europejskiego, podobnego do amerykańskiego".

Zaniepokoiły mnie te dwa zdania. Uważam oba pomysły za szkodliwe, ale pierwszy bez trudu może znaleźć poparcie wielu wpływowych osób, kierujących prowincjonalnymi uczelniami i instytutami badawczymi, mających dostęp do uszu polityków. Drugi zaś dobrze wpisuje się w działania Unii Europejskiej, od wielu lat budującej wizerunek organizacji, dla której jednym z priorytetów jest prześcignięcie  Stanów Zjednoczonych w badaniach i innowacji (medialna Strategia Lizbońska).

Artykuł profesora Tumańskiego jest dobrze skonstruowany.

Reklama