Kalifornijska firma pokazała na początku września to, o czym wszyscy już co nieco wiedzieli i co zresztą sama zapowiedziała. Nie było specjalnie wiele pozytywnych zaskoczeń, bo Apple nie wycofało się z ryzykownych pomysłów na wygląd nowego systemu operacyjnego iOS, ale i na wypełnionej jak zwykle sali konferencyjnej nie słychać było jęków zawodu. iOS 7 wygląda tak jak planowano – odświeżono wygląd, usunięto graficzne nawiązania do świata realnego, dodano kilka nowych funkcjonalności, poprawiono kilka aplikacji, udoskonalono wielozadaniowość systemu. Słowem – ewolucja, której użytkownicy iPhone’ów, iPadów i iPodów mogą już doświadczyć. Przesiąść się na nową platformę warto, bo więcej zmieniło się w iOS wewnątrz niż na zewnątrz. Wiele wskazuje na to, że Apple dokonuje tej zmiany głównie z myślą o deweloperach, czyli twórcach aplikacji, którzy od dawna zgłaszali zastrzeżenia do poprzednich wersji systemu. Teraz dostają nowe, odświeżone środowisko, gwarantujące większą swobodę twórczą, zaskakujące propozycje dla użytkowników – i zyski też, oczywiście.
System
Życzliwie przyjęto szczegóły nowego systemu operacyjnego przeznaczonego dla komputerów osobistych, OS X Mavericks. Zmiany ucieszą zwłaszcza bardziej zaawansowanych i profesjonalnych jego użytkowników. Znacząco udoskonalono na przykład obsługę Findera, czyli aplikacji do zarządzania plikami. Pojawienie się tzw. kart i tagów to bardzo miłe niespodzianki, usprawniające wyszukiwanie i sortowanie plików. Zaproponowano też wreszcie narzędzie do zarządzania hasłami i loginami, których każdy użytkownik Internetu ma przecież bez liku.