Z okładki amerykańskiego tygodnika „Time” spogląda mężczyzna z charakterystyczną siwiejącą i krótko przystrzyżoną brodą. W tle widać zielone kłosy zboża. Napis wielkimi literami sugeruje, o jaką roślinę chodzi: „Ten RYŻ mógłby uratować milion dzieci rocznie”. Niżej, mniejszą czcionką, redakcja dopisała: „…ale protestujący wierzą, że taka genetycznie zmodyfikowana żywność jest zła dla nas i naszej planety”. Pod twarzą mężczyzny można zaś przeczytać drobnym drukiem: szwajcarski profesor Ingo Potrykus ze swoim wzbogaconym w beta-karoten ryżem. Data wydania „Time’a”: 31 lipca 2000 r.
Dlaczego, po ponad 13 latach, wracamy do okładki amerykańskiego tygodnika? Powody są przynajmniej dwa. Rok 2014 może okazać się przełomowy dla ryżu prof. Potrykusa. Po drugie, jego historia to kolejny przykład, jak ludzie, w imię wyznawanej ideologii, gotowi są ryzykować życie i zdrowie tysięcy, a nawet milionów innych.
(…)
Historia z ryżem, mającym ratować miliony dzieci, zaczęła się w latach 80. i 90., gdy prof. Potrykus zainteresował się możliwościami uzyskania odmian roślin bogatych w żelazo i witaminę A. Ich niedobór w diecie powoduje bowiem m.in. osłabienie układu odpornościowego i jest ogromnym problemem milionów mieszkańców Azji i Afryki.
Sam tylko brak witaminy A odpowiada rocznie, jak szacuje Światowa Organizacja Zdrowia WHO, za 250–500 tys. przypadków nieodwracalnej ślepoty u dzieci. Brytyjskie czasopismo medyczne „The Lancet” wyliczyło z kolei, że na skutek VAD (angielski skrót od „Vitamin A deficiency”) umiera 668 tys. dzieci poniżej piątego roku życia. W sumie niedobór witaminy A w organizmie i różne tego skutki zdrowotne mogą dotyczyć nawet 250 mln dzieci na całym świecie. Ten ogromny…
Cały artykuł Marcina Rotkiewicza w specjalnym noworocznym numerze POLITYKI – dostępnym wyjątkowo już od piątku (27 grudnia) w kioskach, a także w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej!