Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Wkosmoswzięci

W kosmos tanie latanie

Lynx, pojazd XCOR Aerospace, ma zacząć latać w przyszłym roku. Lynx, pojazd XCOR Aerospace, ma zacząć latać w przyszłym roku. XCOR Aerospace
Prywatni przedsiębiorcy próbują opuścić Ziemię jak najmniejszym kosztem. Reszta ludzkości też może się załapać.
Jeff Bezos, właściciel Amazona i firmy Blue Orgin, która rozwija kosmiczny projekt  New Shepard.Bloomberg/Getty Images Jeff Bezos, właściciel Amazona i firmy Blue Orgin, która rozwija kosmiczny projekt New Shepard.
Richard Branson w pojeździe SpaceShipTwo. Zajmował się dziesiątkami branż. Jego najbardziej wizjonerskie dzieło to Virgin Galactic – kosmiczne biuro podróży.Bloomberg/Getty Images Richard Branson w pojeździe SpaceShipTwo. Zajmował się dziesiątkami branż. Jego najbardziej wizjonerskie dzieło to Virgin Galactic – kosmiczne biuro podróży.
Elon Musk przy nowym statku kosmicznym Dragon V2. Twórca PayPala jest też właścielem firmy Space X.Kevork Djansezian/Getty Images Elon Musk przy nowym statku kosmicznym Dragon V2. Twórca PayPala jest też właścielem firmy Space X.

Charles Miller, doradca NASA ds. komercyjnego wykorzystania kosmosu i współzałożyciel prywatnej firmy NanoRacks, która ekspediowała ponad setkę przesyłek na Międzynarodową Stację Kosmiczną, lubi opowiadać historię braci Wilbura i Orville’a Wrightów. Obaj nie skończyli szkoły średniej. Ich głównym zajęciem było prowadzenie wytwórni rowerów, więc początkowo nad swoim samolotem pracowali hobbystycznie i po godzinach. Aeroplan zbudowali w zaledwie cztery lata, a do najbardziej przełomowych wniosków, m.in. wymyślenia metody sterowania, doszli już po kilku miesiącach prac.

W tamtym czasie amerykańskie ministerstwo wojny inwestowało w rządowy program stworzenia lotnictwa, nie mogło się jednak pochwalić podobnymi sukcesami. Co więcej, ministerstwo nie przewidziało możliwości samolotów, znacznie prężniej działała Francja, dokąd zresztą pojechali Wrightowie i gdzie zrobili furorę. Francuscy inżynierowie, przemysłowcy i fascynaci latania wprowadzali ulepszenia do rozwiązań braci, błyskawicznie poprawiając osiągi pierwszych samolotów. W 1912 r. Stany Zjednoczone wydawały na rozwój lotnictwa wojskowego kilkadziesiąt razy mniej niż Francja, prześcigały je także Rosja, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy i Japonia. Liderem światowego lotnictwa Ameryka stała się dopiero w latach 30.

Można znaleźć wiele analogii między lotniczym wybuchem technologicznym w przededniu Wielkiej Wojny a dynamicznymi zmianami zachodzącymi w dziedzinie komputerów i internetu np. w Dolinie Krzemowej. Zdaniem Millera najwyższa pora, by historia zatoczyła koło i zagospodarowanie kosmosu oddać przede wszystkim w ręce przedsiębiorców z Doliny oraz ich kolegów z innych sektorów gospodarki – byle z podobną wizją, siłą przebicia i, rzecz jasna, kapitałem. Miller wierzy, że osiągną to samo co kiedyś powiodło się z lataniem i z komputerami: za sprawą konkurencji obniżą ceny połączeń kosmicznych.

Kosmiczna konkwista

Czy państwa powinny się godzić na komercjalizację Wszechświata? Richard Branson, najbardziej znany spośród kosmicznych konkwistadorów, odpowiada: to się po prostu stanie, bo rządy, zwłaszcza amerykański, dały sobie spokój z lataniem w kosmos. Ten leży odłogiem, przyszedł więc czas na prywatną inicjatywę. Branson zbił fortunę na wychwytywaniu masowych gustów. Pierwsze duże pieniądze zarobił na muzyce popularnej i liniach lotniczych. Później brał się za przedsięwzięcia z dziesiątek branż, zwłaszcza rozleniwionych brakiem konkurencji i innowacji, gdzie klienci nie mogli liczyć na zbyt wiele. Jego najbardziej wizjonerskie dzieło – Virgin Galactic – kosmiczne biuro podróży, ma być sygnałem, że loty w kosmos są w zasięgu tzw. zwykłych ludzi.

Branson miał być pierwszym pasażerem, wybierał się w inauguracyjny lot już na początku mijającego roku, ale debiut nowej, turystycznej ery w podboju kosmosu był wielokrotnie przekładany. Horyzont oddalił się jeszcze bardziej 31 października, gdy w katastrofie, spowodowanej prawdopodobnie usterką techniczną, zniszczeniu uległ pojazd kosmiczny SpaceShipTwo, który miał zabierać szóstkę kosmicznych turystów. Co naturalne, pojawiły się wątpliwości co do bezpieczeństwa takich podróży i część z ponad 800 pasażerów wycofała swoje rezerwacje.

Propozycja Virgin Galactic, której siedziba znajduje się na prywatnym kosmodromie Bransona w stanie Nowy Meksyk, przypomina w założeniach wycieczkę do bardzo drogiego wesołego miasteczka, wciąż pomyślaną raczej dla gwiazd filmowych, sportowców i ludzi biznesu. Za ćwierć miliona dolarów Virgin Galactic oferuje lot na wysokość 100 km, jego kulminacyjnym punktem będzie kilka minut w stanie nieważkości. Drogo, ale znacznie mniej niż komercyjny lot na pokładzie rosyjskiego statku kosmicznego, nie są także potrzebne aż tak żmudne treningi. Z drugiej strony, loty transoceaniczne zaczynały się od sterowców z zaporowymi cenami biletów i – jak się prędko okazało – ryzykowną technologią. Podobnie jak w przypadku zeppelinów tu też pierwsi będą ryzykowali bogacze i również to oni będą sponsorować wstępny etap rozwoju technologii. Ad astra!, Do gwiazd! – tym pozdrowieniem dyrektor Virgin Galactic kończy swój list wyjaśniający okoliczność wypadku SpaceShipTwo.

Branson od 2004 r. inwestuje w zatrudniającą setki inżynierów i techników Virgin Galactic i zapowiada, że stawką nie jest jedynie urwanie się na chwilę grawitacji i widoki za oknem. Chociaż jego wizja brzmi na tyle nierzeczywiście, że przypomina nową wersję którejś z opowieści Münchhausena, np. tej o podróży barona na kuli armatniej. Technologia wykorzystywana przez SpaceShipTwo, czy też bardziej jego następców (czyli wynoszenie pojazdu przez samolot matkę na wysokość 15 km i właściwy start w powietrzu, wylot na 100 km, czyli umowną granicę kosmosu, i powrót na Ziemię), powinna ponoć umożliwić – uwaga! – budowę dużego samolotu pasażerskiego, który dystans z Europy do Australii pokona w niewiele ponad godzinę. Po wyjściu na orbitę taki pojazd?, samolot? pomknie z prędkością 30 tys. km na godzinę. A to nie koniec otwierających się możliwości.

Tak jak samoloty pasażerskie, nadal latające z prędkością podobną do tej sprzed kilkudziesięciu lat i od dekad pochłaniające równie ogromną ilość paliwa, potrzebują zmian, tak samo przełomu wymaga łączność satelitarna i internet. Nadal w wielu miejscach na świecie sieć dostępna jest tylko za pośrednictwem bardzo drogiego połączenia satelitarnego. Jeżeli uda się opracować sposób taniego latania w kosmos, na orbicie pojawi się jeszcze więcej satelitów, co na pewno wymusi przeceny ziemskiej łączności. Wreszcie większa aktywność w przestrzeni pozaziemskiej wymusi powstanie nowych usług, np. zbiórkę coraz liczniejszych kosmicznych śmieci czy otwieranie hoteli na orbicie. Biznes kosmiczny wart jest 300 mld dol. rocznie, ale w 2030 r. pieniędzy w branży ma być dwa razy więcej, jest się więc o co bić.

100 km nad Ziemią

Na razie kosmiczni przedsiębiorcy mają trzy możliwości. Wiele sobie obiecują po turystyce. Projekt New Shepard (na cześć Alana Sheparda, pierwszego Amerykanina w kosmosie) rozwija firma Blue Origin należąca do Jeffa Bezosa, właściciela księgarni internetowej Amazon. Pasażerowie mają podróżować też na wysokość 100 km, ale w kapsule wystrzeliwanej jak tradycyjna rakieta. Pojazd Lynx (czyli Ryś), podobny do wahadłowców wycofanych już przez NASA z użytkowania, ma wykorzystywać amerykański XCOR Aerospace. Lynx zabiera tylko jednego pasażera i pilota, ma zacząć latać komercyjnie już ok. 2016 r., cena jest także konkurencyjna – „tylko” 100 tys. dol. za lot 60 km nad Ziemią. Kolejne wersje Rysia mają już latać na standardowy pułap 100 km.

Na tę symboliczną wysokość miałby latać samolot Airbusa – jedynego giganta lotniczego włączającego się do turystycznej rywalizacji w kosmosie. Mimo zapowiedzi sprzed siedmiu lat, że zacznie latać regularnie w kosmos od 2011 r., dopiero od czerwca Airbus może się pochwalić modelem samolotu wyposażonego w silniki o różnych napędach, do latania w różnych warstwach ziemskiej atmosfery. Inny europejski projekt to Swiss Space Systems, który – jak pojazd Virgin Galactic – też ma być najpierw wynoszony na pokładzie samolotu, ale nastąpi to dopiero gdzieś po 2020 r.

W fazie koncepcji są także pomysły Google, który właśnie wydzierżawił od NASA lotnisko kilka kilometrów od swojej siedziby w kalifornijskim Palo Alto. Na płycie parkują odrzutowce szefów Google, ale koncern informatyczny chciałby tam urządzić również miejsce dla swoich kosmicznych przedsięwzięć. Nadal do wzięcia jest nagroda ufundowana przez szefostwo Google: 20 mln dol. dostanie dowolna prywatna firma, która do końca przyszłego roku wyśle na Księżyc łazik zdolny do przejechania 500 m, pobrania próbek Srebrnego Globu i odesłania ich z powrotem na Ziemię. Google kupował ostatnio spółki z branży lotniczej i kosmicznej, m.in. producentów robotów i satelitów, interesuje się również wydobywaniem bogactw naturalnych na asteroidach.

Puszczając lotnisko w dzierżawę, Charles Bolden, administrator NASA, stwierdził, że Agencja ogranicza aktywność na Ziemi, by było jej więcej w kosmosie, zwłaszcza w dziedzinie badań naukowych. Po zakończeniu ery wahadłowców powstało wrażenie, że Ameryka kapituluje. Republikańscy rywale oskarżają prezydenta Obamę, że w podboju kosmosu oddaje pole Rosji i innym państwom, zwłaszcza Chinom i Indiom. Co prawda Obama na 2025 r. wyznacza powrót Amerykanina na Księżyc, ale na ten sam rok początek kolonizacji Marsa zapowiada holenderska firma Mars One. Ameryka do załogowej wyprawy na Marsa nie będzie gotowa do połowy lat 30., co w polityce jest terminem tak fantastycznie odległym, że można w takiej perspektywie osadzać realizację każdej, nawet najbardziej nierealnej obietnicy. Choć trzeba pamiętać, że amerykański program rządowy ma tę wyższość nad prywatnym holenderskim, że zapewne zaoferuje podróż w obie strony.

Zwolennicy prywatnej inicjatywy w kosmosie, w tym np. przedstawiciele funduszy inwestycyjnych zapewniających finansowanie, argumentują, że wrażenie dotyczące kosmicznej bezczynności władz Ameryki jest pozorne. Fakt, że wynoszeniem rakiet zajmuje się głównie prywatna firma SpaceX, wynika z tego, że wystrzeliwanie nie jest jakimś wielkim osiągnięciem. NASA po prostu odstąpiła od działalności, którą wykonywała kilkadziesiąt lat, oddając w prywatne ręce m.in. kwatermistrzostwo Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. SpaceX ma na koncie sukcesy, jest pierwszą firmą, która wysłała prywatnego satelitę na pokładzie prywatnej rakiety. To kosmiczne przedsiębiorstwo założone przez Elona Muska – kolejnego rzutkiego wizjonera, twórcę PayPala, systemu płatności internetowych, i wynalazcę m.in. rewolucyjnych samochodów elektrycznych Tesla – skupia się na obniżce kosztów, co nie zawsze jest mocną stroną instytucji finansowanych z publicznej kasy.

Kosmos jest groźny

Mankamentem prywatnego latania jest to, że co do zasady jest to interes, na dodatek obarczony sporym ryzykiem. Nie chodzi tu więc jedynie o spełnienie czyichś dziecięcych marzeń, zaspokojenie naukowej ciekawości albo obronę wpływów strategicznych w przestrzeni pozaziemskiej. Historia przypomina też wiele nieudanych projektów, np. modnych w latach 80. zapowiedzi o produkowaniu lekarstw i sprzętu elektronicznego w stanie nieważkości itd. Złą wróżbą jest wypadek SpaceShipTwo, zginął jeden pilot, drugi został poważnie ranny. Kilka dni wcześniej podczas startu wybuchła rakieta Antares z modułem transportowym Cygnus (Łabędź), mającym zacumować do pozostającej na orbicie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Projekty kosmiczne, głównie ze względu na swoją złożoność, mają długi, liczony w dekady okres niepewnego zwrotu kapitału. Przyciąganie ziemskie na orbicie może być słabsze, ale prawa kapitalizmu także tam pozostają bez zmian.

Polityka 48.2014 (2986) z dnia 25.11.2014; Nauka; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Wkosmoswzięci"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną