Robert Rient: – Człowiek człowiekowi wilkiem, nosił wilk razy kilka, o wilku mowa, nie wywołuj wilka z lasu, wilk w owczej skórze. Dlaczego tak dużo wilka w naszym języku?
Dobrosława Wężowicz-Ziółkowska: – Wilk fascynuje, bo nie daje się oswoić. Od setek lat jest obecny w naszej kulturze i naturze. Jego istnienie w powszechnie używanych frazeologizmach te fakty tylko potwierdza. Jednak sens różnych frazeologizmów z biegiem lat zaciera się i często mamy do czynienia z jego niewłaściwym, odległym od pierwotnego, rozumieniem. A już z pewnością niezrozumieniem, standaryzacją, uproszczeniem. Na przykład „Człowiek człowiekowi wilkiem” odnosi się do jednego tylko wymiaru wilczej natury, wrogości wobec innego, agresywnego traktowania ofiary. W istocie jednak to przysłowie mówi więcej o człowieku niż wilku.
Przez to, że wilk nie dał się oswoić, przez to, że nie hodujemy go na mięso i nie chodzimy w jego futrach, próbujemy podporządkować go w języku?
Pana intuicja może być słuszna. Ale jest jeszcze coś innego. Ludzie obserwują naturę i wyciągają z niej dla siebie pewne wnioski. To się przydarzyło i wilkowi. Jego oswajanie przez narrację połączone z rozpoznaniem charakteru tego zwierzęcia przełożyło się nie tylko na przysłowia, ale mity, bajki, powieści, obrazy, także filmowe. W ten sposób wciągany jest w kulturę, używany w języku, zatem – istotnie – jakoś tam adaptowany na ludzki użytek.
Ale lepiej nie wywoływać wilka z lasu?
W kulturze Słowian od dawna żywe było przekonanie, że wypowiedzenie prawdziwego imienia jakiejś istoty powoduje, że za chwilę pojawi się ona w całej swojej krasie.