Nauka

Solidarność w czasach zarazy

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Czy ta idea ma dzisiaj sens?

Pochód Solidarności ulicami Warszawy, 25 maja 1981 r. Pochód Solidarności ulicami Warszawy, 25 maja 1981 r. Chris Niedenthal / Forum
Solidarność sprawia, że ludzie są w stanie żyć i działać razem. Dziś jednak, wobec nasilającego się kryzysu społecznego, kulturowego i gospodarczego, coraz częściej pada pytanie, czy solidarność nie jest pustym słowem w coraz bardziej zatomizowanym społeczeństwie?
Protestujący z ruchu Occupy Wall StreetEduardo Munoz/Reuters/Forum Protestujący z ruchu Occupy Wall Street

Nie brakuje definicji solidarności. Józef Tischner, kapłan i filozof, w słynnej „Etyce solidarności”, przetłumaczonej na wiele języków, znaczenie słowa solidarność wyjaśnia, odwołując się do Ewangelii, w której Chrystus mówi: „jeden drugiego ciężary noście, a tak wypełnicie prawo Boże”. Socjolog Zygmunt Bauman z mniejszym patosem stwierdza, że „być solidarnym to tyle, co powodować się w swym myśleniu i postępkach zasadą jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, i przypomina, że zasadę obustronnej odpowiedzialności jednostki za grupę i grupy za jednostkę wprowadziła do obiegu pod nazwą „solidarité” francuska encyklopedia z 1765 r.

Niedługo później zasada ta nabrała prawnego i politycznego znaczenia, gdy zamieniła się w artykuł 34 konstytucji Francji przyjętej w 1793 r. jako owoc rewolucji. Głosi on: „ciało społeczne doświadcza opresji, gdy jeden z jego członków jest opresjonowany”. W istocie jednak skrupulatni historycy idei, jak Hauke Brunkhorst, odnajdują rodowód pojęcia solidarności w epoce starożytnej, w prawie rzymskim, gdzie oznaczało pierwotnie zbiorowe zobowiązanie, kiedy całość brała odpowiedzialność za jednostkę, np. w sytuacji zadłużenia.

Na podstawie żmudnej analizy Brunkhorst dochodzi do wniosku, że współczesne rozumienie solidarności czerpie z trzech źródeł: prawa rzymskiego, pogańsko-republikańskiej idei harmonii i przyjaźni obywatelskiej oraz z chrześcijańskiej caritas, idei braterstwa i miłości bliźniego. Można więc odnieść wrażenie, że trudno o lepiej ugruntowane pojęcie. Tymczasem Zygmunt Bauman, baczny obserwator i krytyk współczesności, stwierdza, że dziś solidarność jest słowem poszukującym ciała, pustym pojęciem, za którym nie stoi konkretna rzeczywistość społeczna.

Polityka 35.2015 (3024) z dnia 25.08.2015; Nauka; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Solidarność w czasach zarazy"
Reklama