Inteligentni mieszkańcy w przemądrzałych miastach
Smart city – automatyczne miasto ułatwi nam życie
To proste. W inteligentnym mieście żyje się lepiej zarówno mieszkańcom, jak i jego gospodarzom. Smart City to technologia stworzona po to, by pomagać i ułatwiać nasze codzienne życie”. Cytat pochodzi z raportu „Inteligentny rozwój miasta”, przygotowanego w 2015 r. przez firmę Orange. To tylko jedno z wielu opracowań, które budują modernizacyjną narrację dla polskich miast. Język rodem z korporacyjnego marketingu dobrze się przyjął w komunikacji z mieszkańcami: mało komu przychodzi do głowy krytykować projekty opakowane w obietnicę lepszego (sprawniejszego, tańszego, szybszego) życia, tym bardziej że w polskich realiach nietrudno o większe powody do narzekań. Same miasta nie spieszą się jednak z oceną ani nawet konsultacją przedsięwzięć „usmartawiających” ich infrastrukturę. W efekcie ich faktyczny wpływ na problemy, które miały rozwiązać, często pozostaje zagadką.
W języku marketingu na liście inwestycji, jakie powinno rozważyć każde szanujące się miasto, są: inteligentne systemy transportowe; inteligentne systemy pomiarowe (szczególnie w zarządzaniu energią); kamery monitoringu automatycznie wykrywające zagrożenia; aktualizowane w czasie rzeczywistym systemy informacji miejskiej; zintegrowane karty miejskie, dzięki którym nie tylko zdobędziemy bilet na tramwaj czy autobus, ale też zaparkujemy samochód, wejdziemy do muzeum i zagłosujemy w lokalnym referendum.
Lista innowacji, którymi komercyjni dostawcy technologii kuszą miejskich włodarzy, wydłuża się z każdym rokiem. Popyt generuje podaż, a silnikiem napędzającym ten proces nadal są środki z Unii. Sprzedawcy z Orange nie owijają w bawełnę: „Na lata 2014–2020 z nowego budżetu polityki spójności Polska otrzyma z Unii Europejskiej 82,5 mld euro, z czego na inteligentny rozwój i cyfryzację zarezerwowano ponad 10 mld euro.