Niebrzydki i niedrogi
Lubimy przedmioty nieroszczące sobie pretensji do bycia czymś, czym nie są, a za niewielkie pieniądze ułatwiające życie w zauważalny sposób. Netbook HP Stream takim urządzeniem nam się właśnie wydaje. Najpierw wyliczymy wady. 11-calowy ekran jest umiarkowanej jakości, zarówno jeśli chodzi o rozdzielczość, czyli dawno już niewidziane 1366 na 768 pikseli, jak i odwzorowanie kolorów. Nieco podobnie jest z touchpadem niegdyś zwanym gładzikiem: nie jest to szczyt technologicznego wyrafinowania. Teraz cechy neutralne. Kamera nie jest ani dobra, ani zła, ale w sam raz do tego, do czego jest zwykle używana, czyli do prowadzenia rozmów na Skypie. Plastik obudowy nie jest źródłem wrażeń dotykowych towarzyszącym obcowaniu z makami i innymi laptopami z wyższych półek, ale za to kolory, niebieski i magenta, przez zwykłych ludzi zwany kolorem różowym, cieszą oko łobuzerską, daleką od biurowej nudy werwą. A i design jest niebrzydki. Wbudowana kość pamięci daje zaledwie kilkanaście gigabajtów przestrzeni, ale wejście na coraz tańsze karty SD pozwala ją bardzo znacząco rozszerzyć. Ponadto producent dołącza do komputera roczny abonament na 1TB sieciowego dysku OneDrive. Dołącza też roczny dostęp do Microsoft Office 365 (system operacyjny to Windows 8.1). I tu dochodzimy do sedna, czyli bezsprzecznych zalet HP Stream. Za równowartość 200 dol. podobnego nowego laptopa podobnej klasy, aparycji, z podobnym oprogramowaniem kupić chyba nie sposób. Klawiatura działa bez zastrzeżeń, a że bateria zapewnia pracę przez dzień, a czasem nawet dwa, to Stream wydaje się bardzo sensownym pomysłem dla gimnazjalistów, licealistów, studentów i wszystkich tych, którzy używają podobnych urządzeń głównie do pisania, czytania i korzystania z sieci – bez obawy, że np.