Richard Dawkins, słynny brytyjski zoolog i popularyzator nauki, w tym roku obchodził 75. urodziny. Zasłynął przede wszystkim jako wielki propagator ewolucjonizmu i „młot na kreacjonistów”, z którego to powodu magazyn „Discover” nazwał go kiedyś „rottweilerem Darwina”. Było to nawiązanie do przydomka „buldog Darwina”, nadanego przed ponad stu laty Thomasowi Huxleyowi, przyjacielowi twórcy teorii ewolucji i żarliwemu obrońcy jego idei. Ale o Dawkinsie było również bardzo głośno z powodu jego wojującego ateizmu i wydanego w 2006 r. (polski przekład ukazał się rok później) światowego bestselleru „Bóg urojony”, bezpardonowo atakującego wszelkie religie, z katolicyzmem na czele.
Jednak kariera pisarska brytyjskiego uczonego zaczęła się znacznie wcześniej – w 1976 r., kiedy ukazał się „Samolubny gen”. Dawkins spopularyzował w nim idee innych uczonych, przede wszystkim dwóch ewolucjonistów: George’a C. Williamsa i Williama D. Hamiltona. Ich zdaniem wszystkie istoty żywe nie działają dla dobra gatunku ani nawet w interesie swoich ciał, tylko znajdujących się w ich komórkach genów. „Samolubny gen” – zarówno książka, jak i jej tytuł jako metafora tego, o co w przyrodzie tak naprawdę chodzi – zrobił zawrotną karierę. Dzieło Dawkinsa przetłumaczono na wiele języków, w tym polski, a samolubne geny pojawiły się m.in. na okładce amerykańskiego tygodnika „Time”.
Brytyjski naukowiec od tamtej pory coraz lepiej odnajdował się w roli poczytnego popularyzatora nauki i autora książek.