Słonie – tak samo jak ludzie – są dziś reliktem bardzo kiedyś szeroko rozgałęzionej grupy ssaków. Należą do rzędu trąbowców (my – naczelnych) i wyłoniły się u zarania ery kenozoicznej, ok. 55 mln lat temu, w Afryce – tak samo jak naczelne. Choć powstały z form bardzo małych (naczelne też), w czasach swojej świetności przeważały wśród nich giganty i ten właśnie gigantyzm, wraz ze słupowatymi nogami, chwytną trąbą i przedziwnie zmienionymi siekaczami w postaci wystających daleko ciosów (nie kłów!) stanowią najbardziej rozpoznawalne ich cechy.
Choć wcześnie rozpadły się na odrębne linie ewolucyjne (dejnoteria, mastodonty, gomfoteria, stegodony i słoniowate, do których należały mamuty), to dziś wszystkie już wymarły i pozostały jedynie dwa bliskie sobie gatunki: słoń indyjski i afrykański. Pod tym względem słoniowate (dalej: słonie) są niemal lustrzanym odbiciem człowiekowatych (dalej: ludzie) – z kilkunastu (lub więcej) ich gatunków pozostały do dziś tylko dwa, tak jak z kilkunastu (lub więcej) gatunków „ludzkich” dziś pozostał tylko jeden. Ale ta taksonomiczna samotność w obu przypadkach jest bardzo świeżej daty – jeszcze u schyłku ostatniej epoki lodowej (skończyła się ok. 11,7 tys. lat temu) żyły na Ziemi różne mamuty, mastodonty, stegodony i w tym samym czasie dożywali swych dni neandertalczycy, ale także denisowianie, „Hobbici” z wyspy Flores, a pewnie i inne, mniej znane archaiczne Homo.
Podobieństw jest więcej. Słonie są bardzo inteligentne, mają ogromne mózgi z mocno pofałdowaną korą i wykazują się wieloma zaawansowanymi cechami psychicznymi, takimi jak złożony system porozumiewania się, żal po stracie zmarłych czy posługiwanie się prostymi narzędziami (za pomocą trąby). Wreszcie słonie – jak ludzie – wykazywały się niezwykłą zdolnością do ekspansji ze swej afrykańskiej kolebki i kilkakrotnie „wychodziły” z Afryki, opanowując nowe, niekiedy bardzo mroźne, środowiska.