Kwas moczowy był do tej pory parametrem kontrolowanym przez reumatologów u chorych na dnę moczanową. Pisaliśmy o niej szerzej dwa lata temu („Szlachecka bolączka”; POLITYKA 18/15), przestrzegając przed dolegliwościami odczuwanymi w stawach, które są konsekwencją nagromadzenia w nich kryształów moczanu sodu. Do krystalizacji dochodzi przy zaburzonym wydalaniu kwasu przez nerki lub jeśli osoba z genetycznymi predyspozycjami przyjmuje zbyt dużo związków purynowych zawartych w żywności.
Ale okazuje się, że nadmierny poziom kwasu moczowego powinien być również brany pod uwagę jako nowy czynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Być może na równi z paleniem papierosów, ciśnieniem, otyłością, nadmiarem cholesterolu. – Dotąd wiedziano, że podwyższone stężenie kwasu moczowego, zwane fachowo hiperurykemią, podwyższa ryzyko nadciśnienia lub zawału serca – mówi prof. Andrzej Tykarski z Kliniki Hipertensjologii, Angiologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że obniżenie tego poziomu może zmniejszać to ryzyko. A takie doniesienia właśnie się pojawiły.
W ślad za tym Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego zamierza w przyszłorocznych wytycznych leczenia tej choroby wprowadzić zapis zastępujący „rozważenie” terapii hiperurykemii bardziej stanowczym bezwzględnym zaleceniem obniżania poziomu kwasu moczowego. – Jeśli ktoś miał rozpoznaną dnę moczanową, oczywiście otrzymywał kurację – doprecyzowuje prof. Krystyna Widecka z Kliniki Hipertensjologii i Chorób Wewnętrznych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.