red.
21 listopada 2017
Gadżety naprawdę przydatne: Butterfly iQ
Małe urządzenie, duża sprawa
Na początek – chwila szczerości: większość opisywanych przez nas urządzeń jest zbędna (w sensie egzystencjalnym). Większość czytelników, mimo naszych sugestii, zapewne nigdy nie kupiła żadnego. Po prostu da się bez nich (dobrze) żyć. Ale czasem przyjemnie opisuje się gadżety, które niosą ze sobą potencjał realnej zmiany – i ich przykładem jest Butterfly iQ. To ultrasonograf opracowany przez firmę Jonathana Rothberga, który od lat zajmuje się adaptowaniem technologii półprzewodnikowych do celów medycznych.
Małe urządzenie, duża sprawa Na początek – chwila szczerości: większość opisywanych przez nas urządzeń jest zbędna (w sensie egzystencjalnym). Większość czytelników, mimo naszych sugestii, zapewne nigdy nie kupiła żadnego. Po prostu da się bez nich (dobrze) żyć. Ale czasem przyjemnie opisuje się gadżety, które niosą ze sobą potencjał realnej zmiany – i ich przykładem jest Butterfly iQ. To ultrasonograf opracowany przez firmę Jonathana Rothberga, który od lat zajmuje się adaptowaniem technologii półprzewodnikowych do celów medycznych. Butterfly kosztuje niespełna 2000 dol. i mieści się w kieszeni. Jest zatem co najmniej kilkakrotnie tańszy od najprostszych używanych dziś ultrasonografów i zarazem nieporównanie poręczniejszy – wystarczy go podłączyć do iPhone’a. Oznacza to, że może się stać standardowym elementem wyposażenia osiedlowych przychodni, karetek pogotowia, gospodarstw oddalonych od skupisk ludzkich, a przede wszystkim najbiedniejszych nawet szpitali w krajach rozwijających się. Badanie ultrasonograficzne stanie się rutyną, a nie przywilejem zamożnych (pacjentów) i źródłem łatwego dochodu (prywatnych lecznic). Dwie trzecie ziemskiej populacji wciąż nie ma dostępu do nowoczesnych metod obrazowania medycznego. To potencjalny przełom – możliwy dzięki zastąpieniu tradycyjnych technologii czipem wielkości znaczka pocztowego, na którego powierzchni znajdują się tysiące elementów emitujących ultradźwięki i analizujących echo odbite od tkanek ciała. Obraz analizowany jest następnie przez oprogramowanie wykorzystujące elementy samouczącej się sztucznej inteligencji. Im więcej obrazów będzie w obiegu, im więcej urządzeń trafi w ręce użytkowników, tym dokładniejsze będą się stawały wskazania. Ale już dziś amerykańska Agencja Żywności i Leków zdecydowała się dopuścić Butterfly iQ do swobodnego użytku (w 13 rodzajach badań). Sprytny mikrofon Australijczycy z firmy RØDE zaskarbili sobie naszą sympatię wieloma produktami. Mikrofon VideoMic Pro stał się naszym – i tysięcy innych użytkowników – podstawowym narzędziem do zbierania dźwięków. Był niedrogi, niepsujący się, lekki i nieduży – w sam raz do przytwierdzania do aparatu lub małej kamery. Do sklepów trafia właśnie nowa jego wersja. Producent wyeliminował wszystkie chyba niedoskonałości poprzednika. W przypadku VideoMic Pro+ nie trzeba już pamiętać, o czym zwykle się zapominało, czyli o jego wyłączaniu. Zrobi to sam, kiedy tylko wyłączymy kamerę. W zestawie znajdziemy akumulator (to nowość) wystarczający na 100 godzin pracy, a jeśli to za mało, zawsze można go zastąpić dwiema bateriami AA. Jest w VideoMic Pro+ jeszcze co najmniej kilka nowych funkcjonalności, o których nie będziemy teraz wspominać, by zauważyć tylko jedną, dla której warto kupić (300 dol.) ten nowy mikrofon. Specjalny tryb pozwala na równoczesny zapis dwóch ścieżek – standardowej (lewy kanał) i zapasowej (prawy), o poziomie niższym o 10 dB. Oznacza to, że niemal zawsze, nawet w razie nagłego zwiększenia natężenia dźwięku, otrzymamy zapis wolny od zniekształceń. Jakość samego rejestrowanego dźwięku natomiast pozostała bez zmian w stosunku do poprzedniej wersji urządzenia. To dobrze, bo nie dawało ono żadnych powodów do narzekań. Mniej szumów Premiery odświeżonych wariantów udanych modeli sprzętu elektronicznego cieszą podwójnie.
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.