Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Żywe leki

Nowa szansa terapii dla chorych na białaczkę limfoblastyczną

W USA w sierpniu 2017 r. zarejestrowano pierwszy na świecie preparat do leczenia w ramach terapii CAR-T pacjentów z ostrą białaczką limfoblastyczną. W USA w sierpniu 2017 r. zarejestrowano pierwszy na świecie preparat do leczenia w ramach terapii CAR-T pacjentów z ostrą białaczką limfoblastyczną. gamiaj / Smarterpix/PantherMedia
Żywe leki – tak nową terapię białaczki nazywają eksperci. Wkrótce w Niemczech podda się jej pierwszy Polak, 19-letni Michał.
Ilustracja przedstawia limfocyt T pobrany od pacjenta i zmodyfikowany genetycznie w celu wzmocnienia siły oddziaływania. Rozpoznaje on i atakuje komórkę rakową poprzez znajdujący się na jej powierzchni receptor CD19.BEW Ilustracja przedstawia limfocyt T pobrany od pacjenta i zmodyfikowany genetycznie w celu wzmocnienia siły oddziaływania. Rozpoznaje on i atakuje komórkę rakową poprzez znajdujący się na jej powierzchni receptor CD19.

Starsi lekarze pamiętają czasy, kiedy rozpoznanie ostrej białaczki limfoblastycznej, powodowanej wytwarzaniem nieprawidłowych białych ciałek krwi, było równoznaczne ze śmiercią. Jeszcze 40 lat temu można było wyleczyć jedynie pojedyncze przypadki. Na szczęście jest to obecnie jedno z najbardziej wyleczalnych schorzeń nowotworowych – ale tylko u dzieci, bo im później się przytrafia, tym wyniki chemioterapii i skuteczność przeszczepów szpiku są coraz gorsze.

Choroba

– Skuteczność terapii u dzieci sięga 85–90 proc., lecz wciąż udaje się wyleczyć jedynie 30–40 proc. dorosłych – przytacza światowe statystyki dr hab. Grzegorz Basak. W najtrudniejszej sytuacji są chorzy tacy jak 19-letni Michał, u których w kilka miesięcy po udanej transplantacji dochodzi mimo wszystko do wznowy i komórki białaczkowe powodują wyparcie komórek prawidłowych, wywołując anemię i niedobór płytek krwi.

– On był tak bardzo blady i zaczął się szybko męczyć – wspomina Grzegorz Lorens pierwsze objawy, jakie zauważył u syna. Był grudzień 2016 r., gdy cała rodzina myślała już o świętach. U lekarza rodzinnego dowiedzieli się, że to może być efekt stresu przedmaturalnego. – Nie czekając na skierowanie, zrobiliśmy badanie krwi i jeszcze tego samego dnia otrzymaliśmy telefon z pilnym wezwaniem. 50 tys. leukocytów, przy normie do 10 tys., nie pozostawiało złudzeń.

Święta i sylwester w szpitalu, zamiast zimowych ferii – przygotowania do pierwszej chemii. Michał wrócił do domu dopiero w połowie lutego, ale na krótko, bo na połowę czerwca 2017 r. wyznaczono termin przeszczepu szpiku, a przedtem czekały go kolejne chemioterapie. – To dramat dla nastolatka, gdy musi odłożyć tyle planów: egzamin na prawo jazdy, maturę – wyznaje ojciec.

Polityka 9.2018 (3150) z dnia 27.02.2018; Nauka; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Żywe leki"
Reklama