Anglosaskie ozdoby są zazwyczaj pięknie dekorowane filigranem i kamieniami, ale znaleziony ostatnio w Norfolk przez poszukiwacza zabytków wisior z VIII–IX w. to zwykła ołowiana blaszka z dziurką. Ciekawe są tylko wydrapane niewprawną ręką staroangielskie runy deadisdwerg, co można rozumieć jako „krasnolud umarł”. Właściciel amuletu wierzył zapewne, że ochroni go przed złym wpływem mitycznych stworzeń zamieszkujących podziemia i jaskinie. Raczej nie nosił go na szyi na znak żałoby po stracie przyjaciela karła.
Archeolog John Hines z Cardiff University zauważył, że słowo dverg pojawia się głównie w średniowiecznych tekstach medycznych. Według ówczesnych wierzeń krasnoludy wywoływały kaszel i dreszcze, które „wstrząsają chorym jak krasnalem”, podobnie jak złośliwe elfy – uporczywą czkawkę. W „Medicina de Quadripedibus” z początku XI w. jest recepta na pozbycie się krasnoluda – należało ekskrementy białego psa wysuszyć i zetrzeć, wymieszać z mąką i upiec z niej ciastko. Inna rada zaleca założenie wisiora na szyję chorego podczas wypowiadania zaklęć magicznych oraz modlitw do Jezusa i świętych.
Amulet „na krasnoluda” nie jest jedyny. W 1974 r. w Ribe w Danii natrafiono na fragment czaszki z wywierconym otworem i staronordyckim zaklęciem wzywającym Odyna, Tyra i Ulfa do pomocy w pokonaniu krasnoluda (dvergr). Badacze nie wiedzą, jak tak spreparowanej kości używano. – Niedawno na kongresie naukowym w Ribe jedna z rekonstruktorek zasugerowała, że przykładano ją do ust i recytowano formułę magiczną przez dziurkę, wydobywając przy okazji wibrujące dźwięki, które koiły i uspokajały. Może to nadinterpretacja, ale faktycznie trudno sobie wyobrazić, że ktoś stale nosił mającą około 10 cm średnicy kostną plakietkę – przekonuje dr Leszek Gardeła z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego.