Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Zawróceni

Udary u coraz młodszych

Katarzyna Siewruk: „Następstwa udaru mogą być zminimalizowane tylko poprzez intensywne ćwiczenia. Po udarze jest życie!” Katarzyna Siewruk: „Następstwa udaru mogą być zminimalizowane tylko poprzez intensywne ćwiczenia. Po udarze jest życie!” Jarosław Romacki
Udary przytrafiają się także młodym ludziom. To oni jednak mają większą szansę na odzyskanie sprawności. Pod kilkoma warunkami.
Anna Skwira: „Mam jeszcze problemy z szybkim czytaniem, precyzyjnymi wypowiedziami. Mam wrażenie, że uczę się jakby na nowo”.Marek Chełminiak Anna Skwira: „Mam jeszcze problemy z szybkim czytaniem, precyzyjnymi wypowiedziami. Mam wrażenie, że uczę się jakby na nowo”.

Artykuł w wersji audio

Perspektywa życia zmienia się w ciągu minuty. Miesiące, a czasem lata zabiera powrót do realizacji marzeń. Jak u Katarzyny Siewruk. Niedawno skończyła 29 lat. Kiedyś nie potykała się tak często. Nie koślawiła nóg, żeby stabilniej się na nich utrzymać. Nie musiała chwytać się poręczy. – Wczoraj z kolegą wpakowaliśmy się na schody, z których nie wiedziałam, jak zejść – opowiada. Ostatni atak padaczki zdarzył się w niedzielę 28 stycznia, gdy akurat odwiedzała zaprzyjaźnione studentki. Najpierw one próbowały wezwać karetkę. Ale dyspozytorka sądziła, że skoro to akademik, pewnie dziewczyna za dużo wypiła. Podziałała dopiero informacja, że Katarzyna jest po dwóch udarach.

Anna Skwira doznała pierwszego udaru mózgu po trzecim roku studiów. Kontuzja kręgosłupa przekreśliła wcześniej karierę w tańcu towarzyskim, teraz na prawie dwa lata musiała przerwać medycynę. – Było ze mną naprawdę źle – opowiada. Incydent przytrafił się w Turcji. – Wyszłam z morza i nagle zrobiło mi się gorąco. Nie mogłam się skupić, czułam, jak wolno zbieram myśli. Zdrętwiała prawa ręka i noga, przed oczami pojawiły się mroczki, a gdy doszłam do leżaka, nie potrafiłam już nic z sensem powiedzieć prócz „coś się dzieje, coś się dzieje”.

W Polsce panuje przekonanie, że udary to problem seniorów. „Choroby naczyń mózgowych są jedną z najczęstszych przyczyn śmierci i niesprawności po 50. roku życia. Najczęstszym czynnikiem ryzyka udaru jest wiek” – tego typu informacje mają uwrażliwić nasze starzejące się społeczeństwo na nadchodzące udarowe tsunami (już nie 70 tys. jak w minionej dekadzie, lecz ponad 80 tys. przypadków rocznie). Zatem młodzi nie biorą tego do siebie. Przecież jeszcze co najmniej połowa życia przed nimi, żeby zacząć się bać. Polscy lekarze ostrożnie szacują, że co roku udaru doznaje kilkaset osób przed trzydziestką. Dokładnych danych brak. Jeśli jednak wziąć pod uwagę statystyki amerykańskie, może się okazać, że chorujących jest więcej. W Stanach co dziesiąty udarowiec nie skończył jeszcze 45 lat.

Po udarze jest życie

Nawet na portalach medycznych, na których lekarze wymieniają się komentarzami o swojej pracy, można przeczytać: „Moją pacjentkę, młodą dziewczynę, skarżącą się na osłabienie połowy ciała i porażenie nerwu odsyłano do psychiatry. Dopiero kiedy nieprzytomną zabrało pogotowie...”. Ale w pogotowiu tak samo: „Lekarka powiedziała chorej, że to nie udar, tylko zasłabnięcie. Bo jest za młoda”. – Kiedyś takie przypadki były pojedyncze, dziś ich przybywa – mówi dr hab. Maciej Krawczyk, kierownik Zespołu Fizjoterapii II Kliniki Neurologii w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Bo młodzież pociągają ekstrema: triatlony, nurkowanie w głębinach lub zjazdy na nartach z najwyższych szczytów. Przy ukrytych patologiach w naczyniach szyjnych lub mózgowych może dojść do nieszczęścia.

Jak u Wojtka, któremu zdrętwiała twarz na stoku narciarskim powyżej 2 tys. m. Sądził, że to efekt mrozu, a nie dużej wysokości i spadku ciśnienia parcjalnego tlenu. Skąd mógł przypuszczać, że ma zwężoną tętnicę szyjną, która w tych niesprzyjających warunkach spowodowała niedokrwienie mózgu? Inny pacjent z anomaliami w tętnicy kręgowej tak raptownie pochylił głowę przy dużym obciążeniu na crossficie, że doszło do wzrostu ciśnienia śródczaszkowego i wylewu. Obydwaj byli przed trzydziestką.

U Anny i Katarzyny udar wywołały nieprawidłowości naczyniowe nie pod wpływem wysiłku, ale może stresu, zmęczenia? Zdarza się i tak jak u 27-letniego Louisa Gustina z Metz, któremu odebrało mowę i stracił wzrok w kawiarni na Starym Mieście w Warszawie. Odratowany w Polsce, do dzisiaj rehabilituje się we Francji i Brukseli, ale postanowił niedawno odwiedzić w warszawskim Natolinie Kolegium Europejskie, gdzie studiował przez rok, by przyszłym politykom i urzędnikom unijnym opowiedzieć o takich jak on: odartych przez nagłą chorobę z marzeń, próbujących z trudem wrócić do dawnego życia. – Moja babcia miała udar, ale gdy skończyła 80 lat – mówi Louis, który próbuje w Brukseli upominać się o prawa dla niepotrafiących zatuszować swojej niesprawności, poszukujących pracy i konfrontujących się z mnóstwem problemów. – Ukończyłem prawo i europeistykę, a teraz nie mogę znaleźć zatrudnienia. Bo nie mówię płynnie, szybko się męczę. Ale czy to mnie dyskwalifikuje?

Katarzyna Siewruk studiowała dziennikarstwo, dokumentalistykę oraz antropologię kultury: – Praca? Musiałabym znaleźć idealnego szefa, który pozwalałby mi na częste drzemki. Jej obecne zajęcie to pisanie bloga lewaczka.pl, na którym dzieli się swoimi doświadczeniami (– Udar spowodował niedowład lewej strony ciała i stąd pomysł na nazwę bloga). Podczas gdy większość materiałów edukacyjnych na ten temat jest kierowana do osób starszych, Kasia na swoim blogu pokazuje rówieśnikom, czym w ich przypadku jest ta choroba i jak pokonywać ograniczenia. – Założyłam go przez brak wiedzy i nadziei – wspomina, bo kiedy leżąc w szpitalu, mogła znów posługiwać się smartfonem, zajrzała do internetu, by dowiedzieć się o perspektywach. I trafiła na same złe wiadomości. – Będę niesprawna, nie wstanę z łóżka, pozostanę ciężarem dla rodziny. Po kilku tygodniach rehabilitacji zobaczyłam, że daję sobie radę. I stąd ten blog – zobaczcie: po udarze jest życie!

Po udarze jest harówka

Dr Piotr Płeszka z Centrum Interwencyjnego Leczenia Udarów Mózgu w Szpitalu Uniwersyteckim im. dr. Biziela w Bydgoszczy podkreśla, że udary, tak jak zawały serca, są dla pacjentów punktem zwrotnym, od którego trzeba życiowe plany układać na nowo. – Powrót do codziennych zajęć jest jednak dużo trudniejszy niż po zawale, gdzie jedynym następstwem może być mniejsza tolerancja wysiłku. Po udarach pojawia się często głębsza niesprawność ruchowa i intelektualna, a rehabilitacja wymaga znacznie większej determinacji.

Anna Skwira wróciła na medycynę. Nie wszyscy asystenci i studenci z jej nowej grupy wiedzą, co przeszła, bo nie chce dla siebie taryfy ulgowej. – Mam jeszcze problemy z szybkim czytaniem, precyzyjnymi wypowiedziami. Potrzebuję więcej czasu, aby przyswoić wiedzę. Mam wrażenie, że uczę się jakby na nowo.

Gdy w szpitalu w Izmirze wybudziła się czwartego dnia po wylewie i operacji neurochirurgicznej, nie pamiętała niczego. Zaskoczyło ją, że leży na oddziale intensywnej terapii, ale dlaczego nie miała na sobie lekarskiego fartucha, do którego się przyzwyczaiła? Po 12 dniach przewieziono ją do Polski, gdzie rozpoczęła żmudne ćwiczenia. – Władzę w rękach i nogach szybko odzyskałam, ale z całkowitą utratą mowy musiałam się zacząć uczyć alfabetu, rachunków, pisania i czytania. Dostałam do ręki długopis, ale nie wiedziałam, jak go utrzymać.

Maciej Krawczyk podkreśla, że rehabilitacja po udarze to ciężka orka, której podstawą jest motywacja: – U młodych niewiele daje pokazywanie celów podstawowych: będziesz wstawać, samodzielnie się myć, jeść. Zbyt proste, by mogło ich to cieszyć.

18-letniego Rafała przywoził na fizjoterapię ojciec, który musiał być jego tłumaczem, gdyż chłopak nie tylko nie chodził, ale też niewyraźnie mówił. Gdy doc. Krawczyk zapytał go o najważniejszą rzecz, którą chciałby odzyskać, odparł, że jazdę na desce snowboardowej. – Tata się wściekał i mówił mu, żeby był poważny, a on powtarzał to w kółko. Nawet mnie wydawało się to nierealne, bo trzy miesiące po udarze był całkowicie zależny od innych.

Minęły dwa lata i doktor odebrał wiadomość: „Panie Maćku, to ja, ojciec Rafała. Jesteśmy w górach i syn zjechał drugi raz na desce”. Rozpłakał się wtedy przy telefonie.

W Anny powrót na studia medyczne też mało kto wierzył. No bo jak? Przez trzy dni uczyła się własnego podpisu, który był potrzebny na dokumentach. Litera po literze, jak pierwszoklasistka. Od początku poznawała liczby, co to jest góra, dół, lewo, prawo. Gdy miała ochotę na sok marchewkowy, nie potrafiła go nawet wskazać na obrazku. Ogórka ani pomidora też nie. – Ale chęć ukończenia studiów motywowała mnie codziennie do 10-godzinnych ćwiczeń – wyznaje. I było coraz lepiej: pierwszy wypowiedziany wyraz, drugi, kolejny, w końcu zaczęła formułować zdania. Po roku takiej katorgi wróciła najpierw na fakultatywne wykłady i wtedy z przerażeniem stwierdziła, że cała wiedza z anatomii wyparowała: ktoś mówił oko, ucho, nos, a Anna zastanawiała się, co to jest oko, ucho i nos?

Rodzice, lekarze z Radomska, cały czas starali się być przy niej, choć gdy wróciła na studia do Bydgoszczy, musiała uwierzyć, że poradzi sobie sama. – I bardzo dobrze – chwali ten pęd do samodzielności Maciej Krawczyk, któremu doświadczenie w pracy z pacjentami w różnym wieku podpowiada, że rodzice nie są już dla młodych udarowców autorytetem, który pomagałby przy realizacji celów rehabilitacyjnych. Gdy pacjent ma stałego partnera – żonę lub męża – łatwiej mu zebrać siły, by jak najszybciej odzyskać sprawność. U studentów trudniej wyzwolić tę silną wolę, bo dopiero co wyfrunęli z domu i stali się niezależni, a udar znowu uczynił z nich dzieci. – Poznałem 21-latka z głęboką afazją po udarze, którego doznał podczas studiów w Wielkiej Brytanii. Słabo mówił, słabo chodził, ale zapytał – chyba specjalnie przy rodzicach składając niewprawnie słowa: „Czy ja, Anglia, sam, mogę?”. Odpowiedziałem, że tak! Rodzice byli załamani, myślałem, że mnie ukamienują. Ale wyjechał tam na miesiąc, pobył wśród kolegów z różnych krajów i wrócił z dużą poprawą czuł motywację, żeby się komunikować z otoczeniem.

Po udarze są nadzieje

System nie pomaga. Co prawda w ostatnim czasie wprowadzono sieć oddziałów udarowych i przyspieszono specjalistyczne leczenie, dzięki czemu rokowanie chorych znacznie się poprawiło w stosunku do tego, co było jeszcze 10 lat temu, ale nie jest jeszcze tak różowo, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

Brakuje zwłaszcza równego dostępu do opieki. W Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku ponad 30 proc. chorych jest leczonych poza oddziałami udarowymi. Trafiają na internę lub podstawową neurologię, gdzie są dobrzy lekarze, lecz nie ma sprzętu do szybkiej diagnostyki. W wielu miejscach przetrzymuje się ich na SOR, występują opóźnienia w wykonywaniu tomografii komputerowej, co sprawia, że nie są kwalifikowani do tzw. leczenia trombolitycznego, którego celem jest rozpuszczenie skrzeplin w naczyniu i zminimalizowanie skutków udaru. W woj. lubelskim, podlaskim i lubuskim odsetek tromboliz wynosił jeszcze niedawno tylko nieco ponad 5 proc.

– Najlepszą jakość opieki zapewnia system opieki koordynowanej, w którym wszystkie służby szybko współpracują ze sobą, a pacjenci wymagający leczenia trombolizą dożylną lub mechaniczną trombektomią są bez zwłoki przekazywani do wyspecjalizowanych ośrodków, mających dużą praktykę w takim leczeniu – podkreśla dr Płeszka. Czas rozpoczęcia trombolizy nie powinien przekroczyć 4,5 godziny od pojawienia się pierwszych objawów, ale optymalnie powinno to nastąpić do 30 minut od przywiezienia chorego na oddział udarowy, a tyle czasu trwa nieraz zastanawianie się dyżurnego, czy to możliwe, by 20-latek miał udar, a nie był pod wpływem dopalaczy. Przed wezwaniem karetki też jest dylemat: dzwonić po pogotowie czy jeszcze poczekać? Pędzić do szpitala czy odwiedzić najpierw lekarza rodzinnego? Potem trzeba odsiedzieć swoje, zanim na SOR zejdzie lekarz z oddziału, sporo czasu zajmują procedury przyjęcia do szpitala. Jeśli jest tomograf, to najczęściej zajęty, bo służy przecież innym pacjentom. Wreszcie trzeba znaleźć radiologa, który oceni rozmiar zniszczeń w mózgu i zlokalizuje zator.

Dostęp do rehabilitacji to kolejny problem. Dawniej pacjent po wylewie skazany był na wielotygodniowe leżenie w łóżku, z którego najczęściej już nie wstawał. Stary, schorowany człowiek umierał z powodu powikłań odleżyn i zapalenia płuc. Dziś fizjoterapeuci powinni zacząć pracę już od następnego dnia, lecz tylko co trzeci chory ma dostęp do takiej oferty. Większość nawet nie wie, jak ważna jest szybka rehabilitacja. Bywa, że nie mają pieniędzy. – NFZ refunduje zajęcia z logopedą w szpitalu tylko przez 30 minut dziennie, więc sama musiałam ćwiczyć z rodziną i przyjaciółmi przez 10 godzin – opowiada Anna Skwira. Gdy wróciła do domu, pozostała już tylko rehabilitacja prywatna, gdyż Fundusz zapewniał jej logopedę przez 30 minut raz w tygodniu! Przy takiej częstotliwości nie mogłaby marzyć o wynikach, które osiągnęła.

– System ambulatoryjny nie jest dostosowany do pacjentów po udarze mózgu – sumuje gorzko doc. Krawczyk. – Byłoby najlepiej, gdyby ze szpitala trafiali na dzienne oddziały rehabilitacyjne, a one nie są dostosowane do ich specyficznych potrzeb. Krajowa Izba Fizjoterapeutów, której jest prezesem, zabiega o to, aby przy kontraktowaniu usług wprowadzić rozróżnienie na placówki rehabilitacyjne oddzielne dla pacjentów ortopedycznych i neurologicznych, np. po udarach czy innych uszkodzeniach mózgu. Wtedy byliby w nich dostępni logopedzi i neuropsycholodzy. Inny postulat to poprawa jakości. – Niestety, rozlicza się nas tylko z liczby wykonanych procedur, a nie z efektów. To przyzwolenie na bylejakość. Jakbyśmy oddawali samochód do warsztatu i przy odbiorze interesował nas sam rachunek, bez sprawdzenia, czy mechanik rzeczywiście naprawił auto.

Wielu pacjentów wciąż wierzy, że jest magiczna tabletka, która pomoże im wrócić do dawnej formy. – Zbyt późno uzmysławiają sobie, że następstwa udaru mogą być zminimalizowane tylko poprzez intensywne ćwiczenia – przyznaje Katarzyna Siewruk. – Gdy przekonają się o tym dopiero trzy czy pięć miesięcy po udarze, będzie im trudniej.

Możliwości plastyczne mózgu są rzeczywiście największe przez pierwsze pół roku. Jedna z młodych pacjentek, chcąc wrócić jak najszybciej do pracy, wiązała sobie zdrową rękę, by uczyć się pisać chorą. – Teraz zaplata córkom warkocze – z uznaniem wypowiada się o niej doc. Krawczyk. Niestety, takiego szacunku do wysiłku włożonego w powrót do normalnego życia nie mają pracodawcy. Ogranicza ich wyobraźnia – przypuszcza Louis Gustin. Widzą u kandydata opadający kącik ust i wydaje im się, że nie nada się do niczego. A przecież właśnie taki pracownik rozumie, jak ciężką pracą osiągnąć cel.

Polityka 12.2018 (3153) z dnia 20.03.2018; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Zawróceni"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną