O królu Arturze, czarodzieju Merlinie, rycerzach Okrągłego Stołu, Excaliburze czy Graalu każdy Polak coś wie, choć zazwyczaj jedynie z adaptacji filmowych. Angielskojęzyczne dzieło Thomasa Malory’ego z 1470 r. „Morte d’Arthur” nie doczekało się bowiem polskiego tłumaczenia, mimo że jest zaraz po Biblii najczęściej wznawianym tytułem w dziejach drukarstwa brytyjskiego. Pierwsza książka o królu Arturze i jego rycerzach wyszła w Polsce dopiero w 1937 r. Najnowsze znaleziska dowodzą jednak, że legenda nie była nam obca już w XIV w.
Kulturalni rycerze
Nawet jeśli król Artur był autentycznym bohaterem walijskim walczącym między połową V a połową VI w. z anglosaskimi wrogami, wyrósł na kosmopolityczną figurę literacką. Pierwsza wzmianka o wodzu celtyckich Brytonów o tym imieniu pochodzi z IX w. Ale to trzy stulecia młodsza „Historiae Regum Britanniae” – kompilacja legend, magii i bujnej wyobraźni Geoffreya z Monmouth – została przełożona piórem normandzkiego poety Wace’a z Jersy na francuski i rozbudowana o wątek rycerzy Okrągłego Stołu. Tym znów dziełem zainspirował się słynny Chrétien de Troyes, który wplótł w mit arturiański motyw poszukiwania Graala. Jego powieści stały się wzorem dla kolejnych wersji legendy.
Francuzi, kładący nacisk na przygodę i romans, przerobili bohaterskie opowieści uciskanych przez Anglosasów Walijczyków w wielowątkowy poemat o wartkiej narracji i uniwersalnym przesłaniu. Historyk Wojciech Lipoński w „Narodzinach cywilizacji Wysp Brytyjskich” pisze, że gdy legenda w nowej odsłonie wróciła na Wyspę, celtycki mit przejęli Anglicy.
W średniowieczu lud nie miał poczucia narodowej przynależności, ale elity wykazywały silną potrzebę identyfikacji wewnątrzgrupowej, do której kluczem była właśnie znajomość kultury rycerskiej i język francuski.