Kwota 289 mln dol. (po obecnym kursie to ponad miliard złotych!) robi wrażenie, choć nawet tak wielkie pieniądze nie przywrócą zdrowia i nie uratują życia człowiekowi choremu na nowotwór. A taką astronomiczną kwotę zasądził kalifornijski sąd pierwszej instancji po decyzji ławy przysięgłych na korzyść pewnego cierpiącego na nowotwór złośliwy Amerykanina. Już choćby z powodu tak ogromnej kwoty odszkodowania media na całym świecie przez cały weekend informowały o tym werdykcie. Rozgrzały się też do czerwoności fora internetowe. Ale nie tylko za sprawą wielkich pieniędzy. Ten proces przykuł uwagę również z powodu dwóch słów: Monsanto i Roundup.
Czytaj także: Nauka i rolnictwo przegrały w Trybunale Europejskim
Monsanto, Roundup, glifosad – nieświęta trójca
Pozwanym w procesie (i stroną przegraną) jest bowiem amerykański koncern biotechnologiczny Monsanto, który od lat „cieszy się” wręcz nienawiścią przeciwników roślin zmodyfikowanych za pomocą narzędzi inżynierii genetycznej (GMO). Amerykańska firma jako pierwsza wprowadziła je z sukcesem do komercyjnych upraw w połowie lat 90. XX w. Ta fatalna reputacja Monsanto z pewnością nie jest zasłużona (bo jak każda firma ma na swoim koncie złe i dobre decyzje), ale pozostaje faktem.
Hitem sprzedażowym koncernu w ostatnich dziesięcioleciach jest Roundup, czyli herbicyd, którego substancją czynną (a więc najważniejszą) jest glifosat (patent Monsanto na nią wygasł w 2000 r.