Niespełna 29-letni Aaron Traywick zmarł w Soulex Float Spa w Waszyngtonie. Oferuje ono relaksację w dźwiękoszczelnych kapsułach częściowo wypełnionych słoną wodą o temperaturze ciała. Można w nich odseparować się od zewnętrznych bodźców i poczuć niemal jak w stanie nieważkości. Wyznawcy tzw. medycyny alternatywnej są przekonani o leczniczych właściwościach takich praktyk, choć nie ma na to żadnych dowodów. Właśnie w takiej kapsule, 29 kwietnia tego roku, znaleziono martwego Traywicka.
Sieć wzrostu mięśni
Ten tragiczny wypadek przeszedłby zapewne niezauważony przez media, gdyby nie to, kim był zmarły. To człowiek, który stwierdził, że rzuca wyzwanie wielkim firmom farmaceutycznym, bo chce „poza systemem” opracowywać terapie różnych chorób, szukać możliwości przedłużenia życia i poprawy kondycji ciała. Był bowiem przekonany, że sukces w tych dziedzinach jest dziś na wyciągnięcie ręki za sprawą coraz łatwiej dostępnych narzędzi inżynierii genetycznej, umożliwiających precyzyjne modyfikacje DNA organizmów, w tym człowieka. Wystarczy więc samemu zacząć eksperymentować – nawet jeśli nie jest się genetykiem czy lekarzem, a Traywick nim nie był – by ominąć żmudne i długotrwałe procedury badania nowych leków i metod terapii. Dlatego założył firmę, którą nazwał Ascendance Biomedical. Nawiązał w ten sposób do używanego w fantastyce naukowej pojęcia „ascendencji”, czyli najwyższego stopnia ewolucji, w którym człowiek istnieje w formie czystej energii, bez ciała.
W październiku 2017 r. Traywick zwrócił na siebie uwagę mediów, transmitując na żywo na Facebooku pewne wydarzenie. Głównym bohaterem był jego wspólnik, dwudziestoośmioletni programista komputerowy, który jako pierwsza osoba na świecie poddał się samodzielnej i wcześniej nieprzetestowanej eksperymentalnej terapii genowej mającej wyleczyć go z AIDS.