Tę sensacyjną wiadomość podawały media na całym świecie: kalifornijski sąd pierwszej instancji przyznał 289 mln dol. (ponad miliard złotych) odszkodowania 46-letniemu ogrodnikowi szkolnemu Dewayne’owi Johnsonowi śmiertelnie choremu na rzadki nowotwór – chłoniaka nieziarniczego. Tę ogromną kwotę miałby mu wypłacić kupiony niedawno przez niemiecki Bayer amerykański koncern biotechnologiczny Monsanto. Johnson jest bowiem przekonany, a do jego zdania przychyliła się ława przysięgłych, że chorobę wywołał często stosowany przez niego w pracy środek chwastobójczy, czyli herbicyd, o handlowej nazwie Roundup. Jego najważniejszym składnikiem jest wynaleziony jeszcze w latach 70. właśnie przez Monsanto związek chemiczny: glifosat.
Nieco wcześniej, bo na początku lipca, inny koncern – międzynarodowy farmaceutyczno-kosmetyczny gigant Johnson&Johnson – przegrał proces przed sądem pierwszej instancji w stanie Missouri. Tam kwota odszkodowania była jeszcze wyższa, bo wyniosła astronomiczne 4,69 mld dol. (sporo ponad 17 mld zł). Firma miałaby ją wypłacić 22 kobietom (w sześciu przypadkach ich spadkobiercom). Stwierdziły one, że popularny talk dla dzieci, który stosowały w okolicach intymnych, wywołał u nich raka jajnika, a firma – rzekomo wiedząc o takim zagrożeniu – nie umieszczała odpowiedniego ostrzeżenia na opakowaniach.
Dla koncernu Johnson&Johnson proces o talk nie był zaskoczeniem. Podobny odbył się bowiem w ubiegłym roku w Kalifornii z powództwa Evie Echeverri. Sąd w Los Angeles przyznał jej wówczas 417 mln dol. odszkodowania (ponad 1,5 mld zł). I choć sąd wyższej instancji uznał, że powódka nie przedstawiła przekonujących dowodów na to, iż za jej chorobę można winić produkt koncernu, podobnych pozwów w sprawie talku jest w USA już co najmniej kilka tysięcy.