Konsternacja nad konstytucją
Rozmowa z prof. Cezarym Obracht-Prondzyńskim o złej zmianie w szkolnictwie wyższym i nauce
AGNIESZKA KRZEMIŃSKA: – Zanim uchwalono Konstytucję dla Nauki, jak ją szumnie nazywano, były trzy projekty, dwa lata konsultacji, liczne konferencje. Mimo to najpierw protestowali studenci, teraz niezadowolenie coraz głośniej wyrażają akademicy. Można uznać, że buntują się mierni, ale list otwarty w sprawie rankingowania wydawnictw i w obronie języka polskiego wysłał do ministra Gowina utytułowany prof. Andrzej Nowak. Czyli coś jest na rzeczy?
CEZARY OBRACHT-PRONDZYŃSKI: – Gdybym szukał przykładu rytualnych konsultacji, to podałbym te prowadzone przez ministerstwo – mnóstwo spotkań i słów, ale możliwości dogłębnego drążenia problemów żadne. Środowisko akademickie to niezwykle złożony byt społeczny, pełen odmiennych interesów, oczekiwań i problemów, więc zawsze znajdą się osoby wspierające. Efekt jest taki, że nawet ci, którzy popierali reformę, teraz, gdy testują ją w praktyce, odkrywają mnóstwo niedoróbek. Mówienie, że wskazujący na nie badacze to nieudacznicy, ma ich zdyskredytować. Prof. Nowak, z którym rzadko się zgadzam, miał słuszne uwagi, ale nawet i jego minister Jarosław Gowin zbył, wytykając w odpowiedzi, że nie zna ustawy. Też wysłałem list do MNiSW jako prezes Instytutu Kaszubskiego, zwracając uwagę, że jeśli w gronie pięciu specjalistów rankingujących wydawnictwa nie będzie kogoś, kto nas zna, zostaniemy pominięci, chociaż wychodzą u nas najlepsze na świecie publikacje o Kaszubach.
18 stycznia MNiSW zamieściło ranking wydawnictw: za publikację w 36 dostaje się 200 pkt, w 500 – 80 pkt, a w reszcie 20. Od tego momentu drukowanie prac w wydawnictwach spoza tej listy pozbawia naukowców oraz jednostki, które reprezentują, punktów. A to od nich zależy ich ocena parametryczna. Ale pana głos chyba wzięto pod uwagę, bo Instytut jest na ministerialnej liście, choć tej mniej punktowanej?