Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Każdy może być katem

W najnowszym przedsięwzięciu – „Powtórzeniu” – artysta Artur Żmijewski nawiązuje do słynnego kontrowersyjnego eksperymentu psychologa Philipa Zimbardo. Czy taką społeczną wiwisekcję można zaliczyć do sztuki?

Philip Zimbardo, głośny i kontrowersyjny amerykański psycholog, przeprowadził w 1971 r. wielki eksperyment, który przeszedł do historii nauki pod nazwą stanfordzkiego eksperymentu więziennego. Zaplanowane na dwa tygodnie badanie miało ujawnić, jak w warunkach zamkniętego systemu społecznego, jakim jest np. zakład penitencjarny, powstaje przemoc. Miało odpowiedzieć na pytanie: czy zwykły, przeciętny człowiek może stać się potworem?

Zimbardo wybrał kilkudziesięciu ochotników studentów, których umieścił w podziemiach wydziału psychologii Stanford University. Podzielił ich na więźniów i strażników i obserwował. Po sześciu dniach eksperyment trzeba było przerwać, bo sytuacja zaczynała wymykać się spod kontroli.

Strażnicy, na co dzień zwykli obywatele, zamienili się w bestie i zaczęli być po prostu niebezpieczni. Badania Zimbardo wywołały szok, spotkały się równocześnie z krytyką środowiska naukowego. Uczeni uznali, że ze względów etycznych takich doświadczeń na ludziach robić nie wolno.

Warto jednak pamiętać, że już w latach 1961–1962 podobny w wymowie (i podobnie brutalny) eksperyment przeprowadził inny amerykański psycholog Stanley Milgram. Chciał on sprawdzić, jakie są granice ludzkiego posłuszeństwa. W tym celu zaprosił ochotników do udziału w fikcyjnych badaniach nad wpływem kary na naukę i pamięć. Miały one sprawdzić, czy człowiek karany impulsami elektrycznymi będzie szybciej zapamiętywał zadawane kwestie. Zaproszeni przez Milgrama ochotnicy asystowali w badaniach – na polecenie wydawane przez uczonego dawkowali impulsy elektryczne uczniowi, którym był w istocie aktor. Okazało się, że 26 spośród 40 asystentów ochotników w swym posłuszeństwie doszło do granic, dawkując uczniowi impulsy o napięciu 450 V – śmiertelnym, gdyby eksperyment odbywał się w rzeczywistości.

Polityka 20.2006 (2554) z dnia 20.05.2006; Nauka; s. 80
Reklama