Paradoksalnie Księżyc, choć to najbliższe nam ciało kosmiczne (nieco ponad 384 tys. km) i nasz naturalny satelita, od dawna pozostawał w zapomnieniu. Od zakończenia programu Apollo w 1972 r. sporadycznie leciały w stronę Srebrnego Globu jakieś misje z Ziemi. Ale właściwie od wielu lat nie lądował tam żaden robot badawczy czy łazik.
Doszło więc do tego, że zdołaliśmy przez dziesięciolecia – od początku lat 70. XX w. do dziś – dość dobrze spenetrować niemal cały Układ Słoneczny, aż po Plutona i nieco dalej, i wysłać wiele misji badawczych na Marsa, tymczasem Księżyc pozostawał z boku kosmicznych planów i przedsięwzięć. Mars, choć dzieli go od Ziemi 78 mln km, jest ciałem o wiele lepiej poznanym i zbadanym niż bliski Księżyc. Teraz ma się to zmienić i... już się zmienia. Ostatnie lata, a zwłaszcza ten rok, pokazują, że Księżyc znów stał się ważny i pewnie niedługo doczekamy kolejnego lądowania na nim nie tylko łazików czy robotów, ale także ludzi.
Kiedy i po co człowiek wróci na Księżyc
To nowe zainteresowanie Księżycem na pewno ma swoje źródło w tym, co planują największe agencje kosmiczne świata, czyli NASA i europejska ESA. Amerykanie niedawno ogłosili, że zamierzają do 2024 r. wrócić na Księżyc – najpewniej we współpracy z ESA – z misją załogową, która będzie początkiem budowy stałej bazy na jego powierzchni. Tak jak np. na orbitującej wokół Ziemi ISS (Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) będą mogły w niej być testowane nowe technologie, rozwiązania i sprzęty, które posłużą astronautom wyprawiającym się na Marsa.