Skład nowej Komisji Europejskiej nie pozostawia wątpliwości. Wybór Margrethe Vestager na wiceprzewodniczącą odpowiedzialną za sprawy cyfrowe oznacza, że obok zielonej transformacji, za którą odpowiada pierwszy wiceprzewodniczący Frans Timmermans, porządkowanie internetu i świata nowej gospodarki będzie priorytetem władz UE. Vestager gwarantuje, że skorzysta ze swoich prerogatyw bez skrupułów. I można jej wierzyć, bo w roli komisarza odpowiedzialnego za politykę antymonopolową zasłynęła nakładanymi na koncerny karami. Jej rekord to 4,3 mld euro „wlepione” Google w 2018 r., zmusiła także Apple do zapłacenia 13 mld euro ukrytych przed europejskim fiskusem dzięki m.in. niezgodnej z unijnymi przepisami uldze przyznanej firmie przez Irlandczyków.
Nie mniej gorąca dyskusja o przyszłości GAFA, czyli Google, Amazona, Facebooka i Apple (a także innych potentatów cyfrowego świata), toczy się w Stanach Zjednoczonych. To nawet temat nabierającej tempa kampanii prezydenckiej. Elizabeth Warren ubiegająca się o nominację z ramienia Partii Demokratycznej zapowiada wprost podział Facebooka, by pozbawić go pozycji monopolisty. I nawet interwencja administracji Donalda Trumpa, by Polska nie wygłupiała się z „podatkiem cyfrowym”, który obciążyłby głównie amerykańskie firmy, nie zmienia faktu, że polityczny klimat wokół high-tech się zmienił.
Co się stało, że niedawna przyjaźń dla świata zaawansowanych technologii – wyrażająca się w preferencjach podatkowych oraz wygodnych regułach umożliwiających rozwój firm kosztem praw konsumenckich i pracowniczych – przekształca się w coraz jawniejszą wrogość? By to zrozumieć, warto wrócić do nieodległej, choć już mitycznej przeszłości.
Szybkie zawłaszczenie
Do początku lat 90. internet był projektem elitarnym.