Epidemia ma swoje prawa. Filozofia praw człowieka zbudowana jest na zasadzie indywidualnej godności, a podczas zarazy liczy się dobro ogółu. Jemu podporządkowuje się też zasadę równości, niedyskryminacji, ochrony słabszych. W kolejce do respiratora słabszych się odrzuca, o czym otwarcie mówili lekarze z Lombardii. W takiej sytuacji nasze wielkie moralne spory o to, czy ludzki zarodek jest człowiekiem, zaczynają wyglądać absurdalnie.
Niezależnie od kultury uruchamiają się podobne mechanizmy. Choćby szuka się winnego. W Chinach obwiniano mieszkańców Wuhan, w Europie mówi się o „chińskiej zarazie”, a w Afryce, Ameryce Południowej czy krajach arabskich – o zarazie „białej” czy „europejskiej”. Wszędzie dyskryminowani są najsłabsi. „Cywilizowana” Europa przetrzymuje setki tysięcy uchodźców w obozach i pozwala, by nie mieli tam ani środków ochrony przed wirusem, ani pomocy medycznej. Są na końcu kolejki, podobnie jak bezdomni czy więźniowie.
Epidemia to jedna z tych sytuacji, która w demokracjach zachodnich uprawnia do drastycznego ograniczania praw jednostek. Europejska Konwencja Praw Człowieka dopuszcza w tym przypadku pozbawianie wolności bez kontroli sądu. Dopóki epidemia ograniczała się do Chin, sposób, w jaki z nią walczono, z wyższością komentowaliśmy jako typowy dla autorytarnej władzy. Dziś to wszystko dzieje się w Europie. No, może poza zaspawywaniem drzwi do domów. Okazuje się, że epidemia wszędzie skłania władze do podobnych restrykcji, a społeczeństwa – do ich akceptacji.
– Nie wolno iść dalej z restrykcjami niż to konieczne. I trzeba pamiętać, że są to środki skuteczne, ale sprzeczne z naszymi wartościami – przestrzega prof. Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE, były prezes polskiego TK, który współtworzył Europejską Konwencję Bioetyczną (Polska od 20 lat jej nie ratyfikowała).