W swojej książce autor nie tylko zwraca uwagę na koszt sukcesów ostatniego trzydziestolecia, ale także na wyczerpywanie się dotychczasowych modeli rozwoju. Stąd powracające tu nieustannie pytanie o to, czy Polska przetrwa do 2030 r. Polska jest przy tym poniekąd wszędzie. Cały świat, łącznie z jego najbardziej rozwiniętym gospodarczym centrum, dociera bowiem do swoich granic rozwoju, wyznaczanych przez ekologiczne obciążenia, jakie jest w stanie znieść planeta Ziemia. O czym szczególnie boleśnie przekonujemy się w trakcie pandemii, podkreślającej wagę wielu problemów, o których pisze Bendyk.
„W Polsce…” autor przygląda się granicom obecnego modelu cywilizacji, opartego na zasadzie ciągłego wzrostu gospodarczego, i rosnącej komplikacji systemów polityczno-społecznych. Obok różnych aspektów kryzysu ekologicznego analizuje takie kwestie, jak zmierzch starego modelu uspołecznienia opartego na cywilizacji przemysłowej, nowy indywidualizm, kryzys zachodnich demokracji liberalnych – objawiający się eksplozją populistycznej prawicy z jednej strony, z drugiej zaś radykalnie antysystemowych ruchów protestu, odmawiających nie tylko instytucjonalizacji, ale nawet sformułowania konkretnych żądań, jak francuskie żółte kamizelki.
Tę listę można by uzupełniać. Pewnie warto by napisać więcej o problemach związanych z nierównościami majątkowymi – zarówno między bogatymi i biednymi, jak i tych międzypokoleniowych – które podmywają kluczową obietnicę kapitalizmu po II wojnie światowej: zdolność systemu do zapewnienia możliwie powszechnego dobrobytu, rosnącego w każdym następnym pokoleniu. Chętnie przeczytałbym też więcej o kurczeniu się i słabnięciu klasy średniej z krajów rozwiniętych i o tym, jak sprzyja to rozwojowi nie tylko prawicowych populizmów, ale często po prostu różnego rodzaju nowych faszyzmów.