Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Między grozą a zbawieniem

Świat po pandemii

W optymistycznych wizjach śmiertelny wirus jest akuszerem dobrej zmiany. Obudził marzenia o naprawie świata. W optymistycznych wizjach śmiertelny wirus jest akuszerem dobrej zmiany. Obudził marzenia o naprawie świata. Getty Images
Jaki będzie świat po koronawirusie. Lepszy czy gorszy? A może zostanie po staremu? Mnożą się wizje i utopie, ale też obawy, czym właściwie ma być ta „nowa normalność”.
Janusz LewandowskiWiktor Dąbkowski Janusz Lewandowski

Dziś jest czas ratowania ludzi i gospodarki. Wiedza o tym, jaki świat wyłoni się po pandemii, nie jest pierwszą potrzebą zalęknionych ludzi, choć to pytanie pojawia się w rozmowach coraz częściej. Ale ta okazja – niezwykła, bezprecedensowa kondycja świata, który zatrzymał się w biegu, ożywiła jajogłowych, uwięzionych przy biurku z komputerem. Od dawna nie było takiego rozkwitu „zamawiania” przyszłości, bo wcześniej przyszłość była linearna, a teraz świat doznał szoku, więc wstrząs pourazowy może zrodzić coś nowego. A warto tu przypomnieć słowa Stefana Kisielewskiego, iż „Każda reforma całościowa zamienia się albo w odrażający totalizm, albo w niszczącą anarchię. Tylko częściowe, empiryczne, czysto doraźne i praktyczne reformy mają sens – Marksów, Leninów pędzić trzeba precz”. Jednak, jak na razie widać, tylko mocno zarysowane wizje świata „po” dobrze się sprzedają. Wiele z nich wróży lepszy świat, którego sprawcą będzie uszlachetniony człowiek, formowany przez doświadczenia koronawirusa. Gorszy świat może wyłonić się z żądzy władzy, której pomaga pragnienie bezpieczeństwa za cenę obywatelskiej wolności. Zacznę od wróżbitów mrocznej przyszłości, których nigdy nie brakowało. Nazywani są doom-mongers – handlarzami grozy.

Gorszy świat

„Autokraci zacierają ręce” – czytamy. Śmiertelny kryzys zamyka usta opozycji, bo jak trwoga, to do świeckiego boga, którym jest opiekuńcza ręka państwa. Zagrożony naród nie może sobie pozwolić na demokratyczne rozpasanie. Potrzebny jest szeryf, który zapanuje nad sytuacją. Obecni i przyszli autokraci zwietrzyli okazję. Jest społeczne przyzwolenie na nadzwyczajne zakazy i nakazy, na wyrzekanie się wolności obywatelskich i prywatności w imię bezpieczeństwa.

Polityka 22.2020 (3263) z dnia 26.05.2020; Nauka i cywilizacja; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Między grozą a zbawieniem"
Reklama