Alex Garland, scenarzysta i reżyser między innymi filmu „Ex Machina” o sztucznej inteligencji czy serialu „Devs” o komputerach kwantowych, określa siebie mianem łącznika między światem nauki, który sam pilnie obserwuje, a szeroką widownią, na potrzeby której stara się uczynić naukę bardziej przystępną i interesującą. To, według niego, jest rola fantastyki naukowej. Ponadto rozwój nauki sprawił, że niektóre jej aspekty pozostają poza możliwością zrozumienia niemalże każdego, poza garstką wybitnych specjalistów. Filmowca przeraża dzieląca laików od naukowców przepaść, która z każdą chwilą poszerza się i pogłębia.
Lekcja z pandemii
Gdy koronawirus wydostał się już poza Azję, zarażając dziesiątki tysięcy ludzi we Włoszech, Hiszpanii czy Stanach Zjednoczonych, nagle przypomniano sobie o publikacji z 2007 r. z czasopisma „Clinical Microbiology Reviews”, w którym grupa naukowców z Hong Kong University ostrzegała przed koronawirusem właśnie, wskazując handel dzikimi zwierzętami jako możliwą przyczynę wybuchu epidemii. Autorzy postulowali przygotowanie się na mutację koronawirusa i możliwą epidemię. „Bussiness Insider” donosił z kolei niedawno: „Gdy na początku stycznia w chińskim Wuhan wybuchła epidemia tajemniczego koronawirusa, Eric Toner z Johns Hopkins Center for Health Security nie był zaskoczony. Niecałe trzy miesiące wcześniej przeprowadził on bowiem symulację globalnej pandemii, której przyczyną miał być właśnie koronawirus”.
Ponieważ jak mantrę powtarzano, że tego, co się obecnie dzieje, nikt nie mógł przewidzieć, więc nikt nie mógł być gotowy, wypadałoby zapytać: nikt nie mógł przewidzieć, czy ktoś jednak ostrzegał, ale tych ostrzeżeń nie słuchano?
Przepaść komunikacyjna między światem nauki a opinią publiczną jest realnym problemem, który tylko w ostatnim czasie dał rosnącą popularność ruchów antyszczepionkowych, irracjonalny lęk przed technologią 5G oraz oczywiście tych, którzy w pandemię koronowirusa „nie wierzą”.