PAWEŁ WALEWSKI: – Udało się pani odnaleźć duszę w zarodkach?
MAGDALENA ŻERNICKA-GOETZ: – Nie, bo zarodki jej nie mają. Ale dlaczego pyta pan o to biolożkę?
Często słyszę argument, że nie można niszczyć embrionów ani prowadzić nad nimi badań, gdyż tkwi w nich metafizyczne życie.
W pierwszych dwóch tygodniach po zapłodnieniu na pewno rozstrzyga się wiele kluczowych spraw związanych z dalszym rozwojem, ale nie doszukiwałabym się w zarodkach niczego duchowego. Jest jednak w nich coś bardziej magicznego – potrafią ze sobą rozmawiać.
Komórki ze sobą rozmawiają?!
Poprzez oddziaływania chemiczne i mechaniczne. Muszą się porozumiewać i współpracować, aby stworzyć coś niesłychanie ważnego – nowe życie.
Kiedy ten dialog się zaczyna?
W szóstym dniu od momentu zapłodnienia, a czy wcześniej – tego wciąż nie wiem. Dlatego nie potrafimy w pełni zrozumieć naszego początku, ponieważ nie znamy języka, w którym odbywa się komunikacja między komórkami. Niektóre litery ich alfabetu, a nawet słowa, już udało się rozszyfrować, ale jak układają się w pełne zdania? Przecież z własnego doświadczenia wiemy, że zmiana pojedynczego wyrazu ma znaczenie dla sensu wypowiedzi, więc język komórek też musi być precyzyjny. To dla nich ważne, skoro jedna ma w przyszłości utworzyć np. głowę, a jej sąsiadka serce lub inny organ człowieka.
Udało się pani jako pierwszej na świecie odkryć, że rozwój komórek zarodka da się przewidzieć, bo nie rządzi tym przypadek. Podsłuchaliście ich rozmowę?
Pod koniec lat 90. był to główny cel mojej pracy w Oksfordzie i Cambridge – zrozumieć, kiedy i jak zarodki przełamują swoją symetrię, żeby utworzyć nowe życie.