Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Podanie szczepionki przeciw covid nie takie proste

Pierwsze szczepienia na covid-19 w Olsztynie Pierwsze szczepienia na covid-19 w Olsztynie Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Webinaria, szkolenia, pisemne instrukcje – trwa spontaniczna akcja zdobywania wiedzy, jak sprawnie i bezpiecznie podać pierwszą szczepionkę na covid. Bo to niełatwa sztuka!

W dużym błędzie był ten, kto spodziewał się, że szczepienia nowym typem szczepionek mRNA nie będą wymagały dodatkowej wiedzy, jak to robić właściwie. Nie wystarczy, jak dotąd przy okazji większości szczepionek, wyjąć ją z pudełka i wstrzyknąć w ramię. Zastrzyki domięśniowe rzadko zresztą wykonuje się w mięsień naramienny (częściej celem igły jest pośladek lub udo), ale w przypadku Comirnaty – pierwszej udostępnionej w Polsce szczepionki wytwarzanej przez Pfizera i BioNTech – trzeba wkłuwać się właśnie w górną część ramienia (dość głęboko, nie podskórnie).

Posłuchaj podkastu: Jak to będzie ze szczepionką na covid-19

A ramiona bywają różne – wyćwiczone bicepsy młodych ratowników medycznych wymagają użycia innych igieł niż wiotkie u starszych ludzi, u których często z trudem wyczuwa się jakiekolwiek mięśnie. Zmiana igły na niewielkiej strzykawce, tzw. insulinówce lub zalecanej w tym wypadku tuberkulinówce (nazwy pochodzą od podawania w nich insuliny lub szczepionki BCG przeciwko gruźlicy), również wymaga pewnej wprawy.

Saperska dokładność

Nie chcę przez to powiedzieć, że wykonywanie szczepień jest wiedzą tajemną i czynności wymagane do opanowania tej sztuki przekraczają zdolności naszych lekarzy i pielęgniarek. Chodzi o to, że nie można podejść do akcji masowych szczepień bez przeszkolenia zespołów, na których barki spada kwalifikacja i samo wykonywanie zastrzyków.

Bo nie wystarczy szczepionki Comirnaty wyjąć z pudełka i podać pacjentowi – nie jest to produkt jak wiele innych zamknięty w pojedynczej ampułkostrzykawce, gotowy do iniekcji. Trzeba nie tylko zmieścić się w sztywnych ramach czasowych, ale też odpowiednio zawartość fiolek rozcieńczyć, podzielić na kilka porcji, przenieść do najcieńszych strzykawek – i dopiero można zacząć robić z nich użytek.

Pierwszymi doświadczeniami na ten temat dzielą się uczestnicy webinariów, regularnie organizowanych przez Stowarzyszenie Higieny Lecznictwa dla pracowników medycznych, i trzeba przyznać, że gotowość całego personelu do zdobycia wiedzy w tym zakresie jest imponująca. Spora w tym zasługa znanego z mediów dr. Pawła Grzesiowskiego, który webinaria te prowadzi, bo są one z jednej strony niezwykle praktyczne, a z drugiej rozwiązują mnóstwo szczegółowych problemów, na jakie zespoły szczepienne już zaczęły natrafiać. A będzie ich z pewnością więcej, gdy do szczepień przystąpi rzesza pacjentów – znacznie mniej obytych ze specyfiką takich procedur niż sam personel medyczny, który otrzymuje je teraz. Co innego też szczepić uśmiechniętych polityków przed kamerami telewizyjnymi, niż odpowiadać za bezpieczeństwo 80-latków, którzy przyjdą na szczepienia już być może pod koniec stycznia (nie licząc tych celebryckich wyjątków, które „wkręciły się” do kolejki wcześniej).

Czytaj także: Komu szczepionka na koronawirusa należy się najpierw?

Ile dawek mieści się w fiolce?

Dopiero trzy dni temu okazało się, że Ministerstwo Zdrowia zezwala na dzielenie fiolek zawierających szczepionki na sześć porcji zamiast pięciu, co w pierwszych dniach było obowiązkowe, gdyż nakazywał to producent w swojej charakterystyce zaakceptowanej przez europejski urząd rejestracji (czyli Europejską Agencję Leków; EMA). Zaznaczono w niej wyraźnie, że po rozcieńczeniu jedna fiolka produktu Comirnaty zawiera pięć dawek szczepionki, mimo iż w praktyce z jednej fiolki można uzyskać nawet siedem.

Wynika to z faktu, że po wymaganym rozcieńczeniu zawiesiny szczepionki o objętości 0,45 ml solą fizjologiczną (o objętości 1,8 ml) końcowa objętość wynosi 2,25 ml. Istnieje zatem możliwość bezpiecznego pobrania sześciu dawek po 0,3 ml.

W opinii ministra zdrowia oraz konsultanta krajowego do spraw farmacji szpitalnej pozyskanie i podanie sześciu dawek z jednej fiolki produktu jest dopuszczalne i bezpieczne. Ponieważ po rozcieńczeniu fiolka zawiera 2,25 ml szczepionki, a dawka dla jednego pacjenta to 0,3 ml, można matematycznie wyliczyć, że po podaniu pięciu dawek pozostaje (bez uwzględnienia niewielkich strat w igłach) 0,75 ml preparatu. Starczyłoby więc na dwie kolejne dawki, ale nie można wymagać od osób szczepiących tak idealnej precyzji.

W Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii dopuszcza się podanie sześciu dawek z jednej fiolki, a EMA pracuje już nad oficjalną zmianą w tym zakresie (czeka na odpowiedź producenta).

Zdaniem ekspertów to bardzo dobra decyzja z punktu widzenia pacjentów, choć jeszcze bardziej może utrudnić uważne odmierzanie niezbędnej do podania, po aptekarsku bardzo niewielkiej ilości szczepionki (0,3 ml!). Będziemy ich teraz mieli więcej do rozdysponowania, pozostawione we fiolkach resztki nie trafią do kosza (ważna uwaga: nie wolno łączyć zawartości z różnych fiolek).

Należy się spodziewać, że wytwórca Comirnaty przystanie na nowe warunki. Na razie zastrzeżono, że „jeżeli ilość szczepionki pozostała w fiolce nie pozwala na uzyskanie pełnej, dodatkowej dawki, to fiolkę wraz z pozostałą zawartością należy wyrzucić”.

Czytaj także: Szczepionki na koronawirusa. Stworzone szybko, ale bezpieczne

Dzielenie włosa na czworo

Zamieszanie z zawartością dawek to nie jedyny ból głowy zespołów szczepiących. Skoro dziś, po obejrzeniu dziesiątek już zdjęć dokumentujących podanie preparatu politykom, aktorom (sic!), a przede wszystkim personelowi medycznemu, można usłyszeć w przestrzeni publicznej wątpliwości, czy zastrzyk w mięsień wykonano prawidłowo (takie zastrzeżenia odnośnie do pierwszej pacjentki zaszczepionej w szpitalu MSWiA w Warszawie zgłosił dr Tadeusz Zielonka na antenie TOK FM), właściwymi igłami, na odpowiednią głębokość itp., to co będzie, kiedy w punktach szczepień pojawi się masa podejrzliwych pacjentów?

Skoro z jednej fiolki trzeba zużyć szybko sześć dawek, to czy napełnione strzykawki będą czekały w pokoju zabiegowym na kolejne osoby (chyba nie każe się szczepionym ustawiać karnie w szeregu!)? Część osób woli dziś obserwować, jak pielęgniarka napełnia lekiem strzykawkę, co daje poczucie bezpośredniej kontroli nad całym zabiegiem – jak będzie to możliwe teraz?

Na wiele pytań Ministerstwo Zdrowia próbuje odpowiadać na bieżąco, choć szybciej reagują sami specjaliści na wspomnianych webinariach, dzieląc się raptem kilkudniowymi doświadczeniami. Lawiny wątpliwości można spodziewać się po rozpoczęciu etapu I szczepień, gdy nie będą wykonywane tylko w szpitalach węzłowych, ale w pojedynczych poradniach podstawowej opieki medycznej. Na potrzeby całej akcji zmieniono przecież rozporządzenie, by każdy lekarz mógł kwalifikować do szczepienia, a nie wszyscy zapewne zdążą zapisać się na organizowane dość chaotycznie kursy doszkalające.

Czytaj także: Szczepionka na koronawirusa nie dla dzieci. Dlaczego?

Najważniejsze zaufanie

Ministerstwo Zdrowia być może liczyło, że poza kłopotliwą pod względem logistyki dostaw szczepionką Pfizera i BioNTech (potrzeba mrożenia w bardzo niskich temperaturach –70 st. C, specjalnych wymogów transportu, dzielenia dawek itp.) na nasz rynek równie szybko trafią szczepionki wytwarzane przez firmę AstraZeneca (tzw. szczepionka wektorowa, niewymagająca aż tylu obostrzeń co Comirnaty).

Ale tu niespodzianka: choć Wielka Brytania znów okazała się krajem wyprzedzającym innych pod względem szybkości wydawanych zezwoleń i właśnie zatwierdziła szczepionkę od AstraZeneca, to EMA odłożyła swoją decyzję dopiero na luty.

Zresztą winny jest sam producent, który nie złożył jeszcze w Agencji wymaganych dokumentów, a pytań dotyczących tego produktu eksperci mają sporo po tym, jak doszło do omyłek w dawkowaniu i niejednoznacznych wyników skuteczności. Szkoda, bo szczepionka wytwarzana przez AstraZeneca jest dużo tańsza. Przypomnijmy, że nasz rząd w ramach unijnych zakupów zakontraktował je u pięciu producentów: od Pfizer/BioNTech mamy otrzymać w tym roku 16,74 mln dawek, od firmy Moderna – 6,69 mln (rejestracja w Europie spodziewana w najbliższych dniach), od AstraZeneca – 16 mln, od Johnson&Johnson – 16,98 mln, a od CureVac – 5,65 mln (w wypadku pierwszej na decyzje EMA zaczekamy co najmniej do lutego, a kolejnych – oby udało się zdążyć przed końcem półrocza).

Nieprzypadkowo najpopularniejsze życzenia noworoczne składane w naszych domach obok zdrowia i szczęścia dotykają dziś kwestii szczepionkowych („obyśmy doczekali na swoją kolej!”). Aby mogły się spełnić, potrzeba czterech rzeczy: szczepionek, sprawnego działania urzędów państwowych, elastycznej i szybkiej współpracy z zespołami szczepiennymi oraz ich fachowości. Aby nie zdarzały się błędy, które mogą podkopać zaufanie.

Czytaj więcej: Eksperci przeciw antynauce. Rozbrajamy fake newsy o szczepionce

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną