Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Chwała, pluskwy i rakiety

Radziecki program kosmiczny od kuchni

Radziecki kosmonauta podczas prób w symulatorze. Radziecki kosmonauta podczas prób w symulatorze. Corbis Historical / Getty Images
Radziecki program kosmiczny nijak się miał do propagandowych przekazów. Jego szeregowi uczestnicy w końcu opowiedzieli o ziemskim wymiarze podboju kosmosu.
Lech Mazurczyk

Był 23 marca 2001 r. Opuszczona przez ludzi stacja kosmiczna Mir opadała na coraz to niższe orbity. Inżynier Jurij Tiapczenko dobrze ten dzień zapamiętał. „Próbowałem przekonać samego siebie, że deorbitacja była nieunikniona. Wszystko ma swój kres. Oczywiście to było trudne, bo ze stacją łączyły nas więzy przeszło 20 lat”. Tiapczenko zaczął projektować panele sterujące stacji kosmicznej już pięć lat przed jej wystrzeleniem w 1986 r. Projektował też kokpity statków Sojuz, które do stacji dokowały. Jego dzieła były, jak twierdził, niezawodne, ale po upadku Związku Radzieckiego odcięty od funduszy Mir zaczął się gwałtownie starzeć.

„Podczas deorbitowania chciałem być w centrum kontroli misji, ale powiedziano mi, że tego dnia nie będę mógł wejść i że moja zwykła przepustka nie wystarczy. W noc przed zejściem Mira z orbity poszedłem spać wcześniej, żeby wstać rano. Budziłem się wiele razy. W końcu wstałem o 4.00 i zacząłem słuchać przekazu radiowego”. Gdzieś wysoko nad Fidżi ważące ponad 100 ton orbitalne laboratorium, schronienie dla 104 kosmonautów 12 narodowości, bezpowrotnie się rozpadało. Po 5510 dniach na orbicie, 86 331 okrążeniach planety Mir wbijał się w atmosferę, rysując nad niebie jasne kreski plazmy.

Tiapczenko: „Obudziła się moja żona Lusia. Zapytała, jak się rzeczy mają. Wyszła do kuchni, wróciła ze spuszczoną głową. Płakała. Łzy napłynęły i do moich oczu. A potem popłakałem się na dobre”. O świcie czasu moskiewskiego resztki stacji wpadły do Pacyfiku. Rano Tiapczenko poszedł do pracy, ale szybko wrócił: „Nie chciałem widzieć nikogo. Czułem, jakby wyrwano część mojego życia”.

O tym jest ten tekst – o inżynierze Tiapczence i innych uczestnikach radzieckiego programu kosmicznego, których nazwiska nie trafiły na czołówki gazet, a bez których nie byłoby ani Wostoka, ani Saluta, ani Mira.

Polityka 16.2021 (3308) z dnia 13.04.2021; Nauka i cywilizacja; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Chwała, pluskwy i rakiety"
Reklama