Kiedy pan A. dotarł do oddziału ratunkowego miejscowego szpitala, zdołał tylko powiedzieć do przyjmującego go pracownika: „Pomóż mi, połknąłem wszystkie swoje tabletki”, po czym upadł na podłogę, upuszczając puste opakowanie po lekarstwie. Natychmiast podjęto akcję ratunkową. 26-letni bardzo blady mężczyzna ciągle jeszcze kontaktował, ale był w głębokim letargu. Powiedział ratownikom, że jako uczestnik badania klinicznego zażył 29 tabletek eksperymentalnego leku na depresję. Zrobił to pod wpływem impulsu, próbując popełnić samobójstwo, ale kiedy przestraszył się, że tabletki rzeczywiście spowodują jego śmierć, poprosił sąsiada, aby zawiózł go do szpitala.
Badanie wykazało silną hipotensję: ciśnienie krwi wynosiło zaledwie 80/40, a tętno 110. Miał dreszcze i oddychał gwałtownie. Podłączono mu natychmiast kroplówkę z solą fizjologiczną i przez 4 godziny podano mu dożylnie blisko 6 litrów płynów, co tylko na chwilę pomogło ustabilizować ciśnienie. Pacjent cały czas był w letargu. W trakcie trwania akcji ratunkowej sprawdzono leki, które przyjmował. Okazało się, że pacjent rzeczywiście brał udział w badaniach nad nowym eksperymentalnym medykamentem na depresję, tyle że… znajdował się w grupie kontrolnej przyjmującej placebo! Kiedy poinformowano go o tym, w ciągu 15 minut ciśnienie i puls wróciły do normy, a pacjent wybudził się z letargu. Na szczęście nie doszło do uszkodzeń nerek, które mogłyby zostać spowodowane podawaniem dużej ilości ratujących życie kroplówek.
Statyny, seks i aspiryna
Historia pana A. jest jednym z najbardziej znanych w medycynie przypadków wystąpienia efektu nocebo – przeciwieństwa tak dobrze znanego wszystkim efektu placebo. Łaciński termin placebo oznacza „spodobam się”. W medycynie po raz pierwszy użyto go w 1785 r.