Młody Ernest Hemingway, poważnie raniony na polu bitwy podczas I wojny światowej przez eksplodujący pocisk, napisał w liście do domu, że „umieranie jest bardzo proste. Patrzyłem na śmierć i wiem to na pewno. Gdybym miał umrzeć, nie sprawiłoby mi to żadnego problemu. To byłoby najprostsze, co w życiu zrobiłem”.
Wiele lat później Hemingway wykorzystał swoje doświadczenie w opowiadaniu Śniegi Kilimandżaro. Jego protagonista, powalony gangreną, wie, że umiera. Nagle ból znika, a pojawia się Compie, pilot, aby go uratować. Startują i lecą później przez burzę i deszcz tak rzęsisty, iż „wydawało się, że lecą przez wodospad”, aż wreszcie samolot odlatuje w stronę światła: „przed nimi stał wielki jak świat, wspaniały, olbrzymi, nieprawdopodobnie biały i błyszczący w słońcu kwadratowy szczyt Kilimandżaro. Wtedy zrozumiał, że tam leci”. [Tłum. Mira Michałowska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.] Ten opis zawiera elementy klasycznego doświadczenia śmierci: ciemność, ustąpienie bólu, wstępowanie w stronę światła, a wreszcie uczucie spokoju.
Spokój ponad wszelkie zrozumienie
Stan śmierci klinicznej (near-death experience, NDE) rozwija się podczas pojedynczych epizodów zagrożenia życia, kiedy organizm doświadcza urazu wywołanego przez zawał serca, niedotlenienie, wstrząs lub podobne zdarzenie. Przechodzi go mniej więcej co dziesiąty pacjent z zatrzymaniem akcji serca w warunkach szpitalnych. Tysiące osób, które przeżyły taką sytuację, opisuje opuszczenie swojego uszkodzonego ciała i znalezienie się w niezwykłej krainie, bez naturalnych granic dla przestrzeni i czasu. To potężne, mityczne przeżycie może prowadzić do trwałej transformacji życia.
NDE to nie fantazja. Stan ten ma pewne elementy wspólne – brak bólu, jasne światło na końcu tunelu i inne zjawiska wzrokowe, uczucie oderwania od ciała i unoszenia się nad nim lub nawet odlatywania w przestrzeń kosmiczną (doświadczenie wyjścia z ciała).