Dolly, pierwszy ssak sklonowany z użyciem komórki pochodzącej od dorosłego osobnika, zrobiła zawrotną karierę. Trafiła nie tylko na pierwsze strony gazet i do telewizyjnych wiadomości, ale na trwałe zagościła w zbiorowej wyobraźni. Ba, znalazła miejsce nawet w sztuce i ma swoje hasło we wszystkich encyklopediach. A jaki był rzeczywisty wkład w rozwój nauki doświadczenia, z którego wywodziła się Dolly?
Komu nagroda?
Pomimo światowej kariery owcy prof. Ian Wilmut, angielski naukowiec powszechnie uznawany za twórcę Dolly, nigdy nie dostał Nagrody Nobla (za to w 2008 r. otrzymał od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki, dzięki czemu przed imieniem i nazwiskiem ma prawo dopisywać słowo „Sir”). Może dlatego, że to nie on wykonał to jedyne udane spośród 277 doświadczeń klonowania owcy, a zapewne nawet nie brał bezpośredniego udziału w żadnym z nich. Był bowiem szefem zespołu embriologów z Roslin Institute w Szkocji, który parał się klonowaniem owiec już od jakiegoś czasu. Komitet Noblowski przyznał natomiast nagrodę za inne osiągnięcia związane z klonowaniem i rozszyfrowywaniem genetycznych zdolności rozwojowych komórek komuś innemu. W 2012 r. otrzymali ją wspólnie Brytyjczyk John Gurdon i Japończyk Shinya Yamanaka.
Pierwszy zajmował się procesami różnicowania komórek u żaby Xenopus laevis, m.in. prowadząc badania nad klonowaniem tego płaza. Drugi wykazał, że można odróżnicować komórki dorosłego ssaka (np. człowieka czy myszy) w laboratorium, uzyskując z nich tzw. indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste (iPSC albo iPS – od ang. induced Pluripotent Stem Cells) bez uciekania się do procesu klonowania. Badania obu noblistów, podobnie zresztą jak doświadczenie, dzięki któremu urodziła się Dolly, wykazały, że informacja genetyczna w pełni zróżnicowanych komórek zachowuje zdolność do powrotu do stanu zarodkowego.