Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Płetwali śpiew

Płetwali śpiew. Odradzają się największe zwierzęta na świecie

A jednak nie wyginęły. Wciąż widywano je bardzo rzadko, za to słyszano coraz częściej, między innymi dzięki czułym mikrofonom umieszczonym na dnie oceanów. A jednak nie wyginęły. Wciąż widywano je bardzo rzadko, za to słyszano coraz częściej, między innymi dzięki czułym mikrofonom umieszczonym na dnie oceanów. NOAA / Wikipedia
Największe zwierzęta świata – antarktyczne płetwale błękitne – wciąż nie mogą się odrodzić po rzezi, jaką im urządziliśmy. Jednak z wód wokół Białego Lądu napływają pokrzepiające wieści, a powrót tych olbrzymów może pomóc klimatowi Ziemi.
Płetwal błękitny w całej okazałości.BEW Płetwal błękitny w całej okazałości.

Dawna stacja wielorybnicza Leith Harbour na sąsiadującej z Antarktyką wyspie Georgia Południowa to dziś obraz nędzy i rozpaczy. W czasach świetności działały tu szpital, kino, klub i biblioteka. No i oczywiście fabryka, w której z wielorybów złowionych w antarktycznych wodach pozyskiwano olej, fiszbiny, tran, kości i inne produkty. Najważniejszy był jednak olej. Na dwie zmiany pracowało w tym miejscu ponad trzystu ludzi. Po tych wspaniałych dla branży wielorybniczej czasach pozostało w Leith Harbour kilkanaście rozsypujących się hoteli robotniczych i hal fabrycznych. Króluje rdza. Przeżarte nią są dachy, powalone przez wiatr kominy, wielkie zbiorniki, w których trzymano wielorybi tłuszcz, oraz molo, przy którym niegdyś cumowały statki z cenną zdobyczą. Stacja wygląda jak po bombardowaniu, ale to tylko czas i surowy klimat zamieniły ją w ruinę zagrażającą zdrowiu i życiu ze względu na toksyczne związki uwalniające się z azbestowych płyt.

Wielorybie eldorado

Czas zatrzymał się w Leith Harbour w połowie lat 60. XX w., gdy na świecie wprowadzono zakaz połowów płetwali błękitnych. Opustoszały też trzy inne stacje znajdujące się na wyspie: Grytviken, Stromness i Husvik. Skończyła się trwająca ponad pół wieku bonanza przynosząca gigantyczne dochody firmom połowowym. Nieźle zarabiali też sami wielorybnicy. Po dwóch – trzech latach pracy mogli sobie kupić dom w Szkocji lub na północy Anglii, wydzierżawić mały kuter i żyć z połowów ryb. Przez trzy dekady Georgia Południowa – wyspa długości ok. 100 km i szerokości ponad 20 km, na której jako pierwszy lądował w 1775 r. kapitan James Cook, czyniąc z niej terytorium brytyjskie i nadając jej nazwę na cześć króla Jerzego III – była największym ośrodkiem wielorybniczym na świecie.

Bonanza zaczęła się w pierwszych latach XX w.

Polityka 6.2022 (3349) z dnia 01.02.2022; Nauka i cywilizacja; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Płetwali śpiew"
Reklama