Wyobraźmy sobie, że znaleźliśmy na strychu ogromne pudło puzzli, w którym musiała się kiedyś znajdować niewyobrażalna liczba elementów. Wzorcowy obrazek z wieczka znikł wraz z informacją, ile puzzli ma układanka. Na dnie pudła jest ich tylko trochę, a wy ledwie wydobywacie z zakamarków pamięci wspomnienie o wujku, który kiedyś mówił wam, że chyba chodzi o pejzaż. Mało kto podjąłby się układania obrazka – zbyt dużo niewiadomych, zbyt żmudna robota, zbyt niepewny wynik. To jednak nic w porównaniu z wyzwaniem, jakie stawiają sobie badacze próbujący sklecić obraz następujących po sobie wydarzeń z głębokiej przeszłości, dysponując tylko wyrwanymi, przypadkowymi pozostałościami materialnymi z różnych momentów pradziejów.