Wpisanie hasła binaural beats (dudnienia różnicowe) w wyszukiwarki serwisów, takich jak Spotify, YouTube czy Tidal, to wejście do dziwnego świata. Z jednej strony znajdziemy tu powiązania z ezoteryką, pseudomedycyną czy pseudopsychologią. Z drugiej natrafimy na autentyczne materiały do muzykoterapii, medytacji oraz relaksacji. No i na deser: część wyników będzie przeznaczona do mind trips, czyli psychodelicznych doznań mających naśladować odurzenie narkotykami.
Wszystkie te rezultaty będą zaliczały się do digital drugs (cyfrowe leki, cyfrowe narkotyki), dużej grupy reprezentującej „dźwiękowe środki lecznicze”, czyli produkty wprowadzane do organizmu nie doustnie czy dożylnie, lecz „dousznie”. Czy ten trend znajduje poparcie w wiedzy naukowej i czy jego działanie jest potwierdzone wynikami badań?
Muzyka z horroru
Dudnienie różnicowe to efekt dźwiękowy uzyskiwany wtedy, gdy do każdego ucha dociera fala akustyczna o nieco innej częstotliwości. Na przykład gdy na prawe ucho nałożona jest słuchawka, która emituje czyste 400-hercowe tony, a na lewe słuchawka, z jakiej wydobywają się tony 440-hercowe. Aby uzyskać efekt dudnienia różnicowego, obie fale akustyczne muszą mieć sinusoidalny przebieg, czyli uzyskiwane dźwięki powinny regularnie „wzrastać” i „opadać”. Mózg, który odbiera tego typu bodźce z dwóch aparatów zmysłowych (lewe i prawe ucho), doznaje iluzji dźwiękowej, która daje efekt charakterystycznego pulsowania przywodzącego na myśl upiorne dźwięki z horrorów i filmów science fiction produkowanych w latach 50. np. przez Eda Wooda.
W samym efekcie nie ma jeszcze niczego niezwykłego: złudzenia dźwiękowe nie różnią się zasadniczo od popularnych iluzji optycznych; odmienny jest tylko bodziec.