Problem musi być piękny
Maryna Wiazowska, matematyczna mistrzyni. „Problem musi być piękny”
Kula wpisana w walec. Jej powierzchnia stanowi dwie trzecie jego powierzchni. Podobnie jest z objętościami. Dowiódł tego Pitagoras. Był tak dumny z wyniku, że kazał uwiecznić dwie bryły na swoim nagrobku. Grób genialnego Greka nie przetrwał, ale obraz tak – na medalu wręczanym co cztery lata najwybitniejszym matematykom świata.
W tym roku złoty krążek trafił w ręce trzech wybitnych naukowców, których nazwiska zapewne szybko znikną z kolektywnej pamięci. To James Maynard z University of Oxford, June Huh z Princeton University i Hugo Duminil-Copin z podparyskiego Institute of Advanced Scientific Studies. Wyjaśnienie tematyki ich badań wykracza poza ramy prasy głównego nurtu.
Fields trafił też do Maryny Wiazowskiej. Jej nazwisko szybko wybiło się na szczyt listy zapytań Google’a. Bo nie dość, że jest kobietą, to jeszcze kobietą ukraińską. A przy tym istotę jej odkrycia da się wyjaśnić bez ofiar wśród czytelników – bo budzi skojarzenia z czymś codziennym i namacalnym. Zastosowanie tu mają słowa samej Wiazowskiej. – Jak wybieram problemy, których się podejmuję? Muszą być piękne. I muszą odnosić się do czegoś już mi znanego.
Struktury skrajnie nieoczywiste
Kwestia, którą zajęła się Wiazowska, jest stara jak świat: Jak możliwie gęsto wypełnić przestrzeń kulami? W dwóch wymiarach sprawa jest prosta, bo w nich kula to nic innego jak koło. Każda pszczoła budująca ul zna rozwiązanie: plastry miodu składa z sześciokątnych komórek. Koła należy ułożyć identycznie. Wypełnią ponad 90 proc. powierzchni.
Jak się rzeczy mają w trzech wymiarach? Johannes Kepler pytał o to już w roku 1611 i wpadł na dobry pomysł: kule należy ułożyć w piramidę, tak jak to robią sprzedawcy pomarańczy na bliskowschodnich czy azjatyckich straganach.