Placebo doskonałe
Akupunktura: placebo czy coś więcej? Naukowcy mają poważne wątpliwości
Chińska legenda głosi, że podczas jednej ze starożytnych wojen żołnierz został niegroźnie ugodzony strzałą w nogę, co – ku wielkiemu zaskoczeniu – wyleczyło go z bólu barku. Tak podobno narodziła się akupunktura. Jej najstarszy szczegółowy opis pochodzi z datowanego na II w. p.n.e. zbioru pism znanego jako „Kanon medycyny wewnętrznej Żółtego Cesarza”. Mówi on o energii życiowej Chi (lub Qi), która miałaby przepływać przez ciało kanałami zwanymi meridianami. Kiedy dochodzi do ich zablokowania i zaburzeń równowagi Chi, pojawiają się choroby. Można temu zaradzić, nakłuwając ciało igłami w strategicznych punktach, by udrożnić przepływ energii i przywrócić równowagę. Współczesna akupunktura nadal bazuje na tej metafizycznej koncepcji, aczkolwiek różne jej szkoły wskazują odmienne liczby meridianów oraz miejsca, w które należy wkłuwać igły na głębokość od kilku milimetrów do kilku centymetrów. Niektóre podejścia wplatają też elementy antycznej chińskiej filozofii dwóch pierwotnych i przeciwstawnych, lecz uzupełniających się, sił natury: yin i yang, które kierują narządami.
W Europie słowo akupunktura pojawiło się pod koniec XVII w. dzięki pismom Tena Rhijne’a, lekarza pracującego dla Holenderskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej (widział tę praktykę w Japonii). Z czasem ta metoda stawała się coraz bardziej popularna. Starano się wyjaśniać jej działanie nie w kategoriach tajemniczych sił życiowych, lecz impulsów elektrycznych w ciele, na przepływ których wpływałyby wbijane igły. W 1836 r. w szacownym piśmie medycznym „The Lancet” pojawił się pierwszy opis przypadku wyleczenia akupunkturą pacjenta cierpiącego na opuchliznę moszny.
Komuniści stawiają na igły
Europa odrzuciła jednak tę metodę, o czym w dużym stopniu zdecydowała polityka.