Skarb w skali mikro
Trwa wielkie wymieranie mikrobów... w ludzkim ciele. Da się bez nich przetrwać?
Uczeni interesują się ludzkim mikrobiomem, czyli ogółem mikroorganizmów zasiedlających różne części ciała człowieka, w tym zwłaszcza jelita i skórę, już od jakiegoś czasu. Pierwsze badania skupiały się na składzie drobnoustrojów, kolejne na ich funkcjach. W końcu nadszedł czas na analizowanie ich bioróżnorodności.
W 2012 i 2015 r. dwa niezależne zespoły uczonych opublikowały – w „Nature” oraz w „Science Advances” – wyniki badań, którymi objęto różnorodne populacje ludzkie. Do analiz włączono m.in. Janomamów – południowoamerykański lud, którego niektóre plemiona żyją w odizolowanych od cywilizacji skupiskach w dżungli oraz Guahibo, zasiedlających trawiastą sawannę Llanos na terenie Kolumbii. W projektach wzięli również udział przedstawiciele plemion z Malawi, a także mieszkańcy USA z nowoczesnych miast.
Grupy te zostały przeanalizowane przez uczonych pod kątem westernizacji. Okazało się, że im bardziej zachodnie wzorce kulturowe reprezentowali badani, tym uboższa i mniej zróżnicowana była ich mikrobiota. To właśnie te dane wydały się niektórym badaczom alarmujące i zmotywowały ich do powołania inicjatywy, którą później nazwano Microbiota Vault.
Usługi drobnoustrojów
Pomysł stworzenia swoistego biologicznego sejfu ma poprzednika: wybudowany kilkanaście lat temu Globalny Bank Nasion. Wydrążono go w wiecznej zmarzlinie na terenie Spitsbergenu. Przechowuje się w nim ziarna roślin jadalnych z całego świata. Cel przedsięwzięcia jest jasny – zabezpieczyć gatunki kluczowe do przetrwania człowieka. Podobna idea przyświeca pomysłodawcom niewybudowanego jeszcze Skarbca Mikrobioty.
Jedną z jej inicjatorek i zarazem dyrektorką jest prof. Maria Gloria Dominguez-Bello – ekolożka z amerykańskiego Rutgers University, współautorka wspomnianej pracy z „Nature”.