Partia Kukiza popierana przez kilkunastu posłów PiS złożyła wniosek o zmianę ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi, który ma ułatwić poszukiwaczom uprawianie ich hobby. Ma ona trafić do Sejmu 5 lipca, a ponieważ nie konsultowały jej żadne gremia specjalistów, w środowisku konserwatorów zabytków czy archeologów zawrzało. Pełna luk i błędów legislacyjnych propozycja stoi w sprzeczności z art. 4 Ustawy o ochronie zabytków, a przede wszystkim z art. 5 konstytucji, poważnie zagrażając naszemu dziedzictwu archeologicznemu.
Czego chcą poszukiwacze? By mogli składać wnioski za pomocą aplikacji lub platformy e-puap do urzędów konserwatorskich o zezwolenia na poszukiwania; by ich też nagradzano za znalezione zabytki archeologiczne, a nie tylko przypadkowych znalazców, i chcą zmienić art. 109 c, czyli kwalifikację nielegalnych poszukiwań z przestępstwa na wykroczenie. Rada Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego nie zostawia na projekcie suchej nitki, podobnie jak muzealnicy oraz środowisko naukowe, które też podjęły uchwały wyrażające sprzeciw wobec kontrowersyjnego projektu. – Po pierwsze, aplikacji nie ma i nie wiadomo, jak miałaby działać i być obsługiwana przez niedofinansowane urzędy konserwatorskie oraz na ile byłaby w stanie chronić przed eksploracją stanowisk archeologicznych czy miejsc pamięci – mówi prof. Maciej Trzciński z Uniwersytetu Wrocławskiego, prawnik specjalizujący się w prawie ochrony dziedzictwa.
– Po drugie, poszukiwacze chcą nagród za pomoc przy ochronie narodowych dóbr od zniszczenia, ale są głusi na to, że nauka stawia na badania nieinwazyjne, wyjęcie zabytku generuje olbrzymie koszty, a prace bez nadzoru pozbawiają znaleziska kontekstu kulturowego, czyniąc z nich często mało mówiący przedmiot.