Wszechświat, nasza miłość
Thomas Hertog, przyjaciel Hawkinga: Myślenie o świecie wywróćmy na lewą stronę
Uporządkować cyrk z wszechświatami – taki cel postawił sobie Stephen Hawking w publikacji, która do periodyku „Journal of High Energy Physics” wpłynęła w marcu 2018 r., kilka dni przed jego śmiercią. Ten kosmolog – znany tyleż ze znakomitego dorobku naukowego, co ze zmagań ze stwardnieniem zanikowym bocznym – zawarł w niej propozycję uporania się z jednym z największych wyzwań kosmologii współczesnej. Ideę, którą z Thomasem Hertogiem rozwijał przez ostatnie 20 lat życia.
Powszechnie rozważane teorie kosmologiczne przewidują istnienie multiświata – nieskończonej ilości wszechświatów, w których realizowane są wszystkie możliwe rozwoje wydarzeń. Co jednak wdzięcznie przekłada się na fantazję filmową – vide „Wszystko wszędzie naraz” Daniela Kwana i Daniela Scheinerta czy „Doktor Strange w multiwersum obłędu” Sama Raimiego – niewdzięcznie tłumaczy się na realną naukę. Niewiele konkretnego mówią bowiem o tym, dlaczego nasz zakątek kosmosu wygląda, jak wygląda. – Ten stary paradygmat prowadził do powstania obrazu, w którym kosmos jest gigantyczną przestrzenią z różnymi prawami fizyki – mówi Hertog.
Stephen Hawking uważał, że teoria multiświata nie jest już nauką. – Nie chodziło mu o to, że nie można przeskoczyć do innego wszechświata i go sprawdzić. Problem polega na tym, że nie można sformułować choćby nawet niejasnych przewidywań dotyczących tego, co powinniśmy obserwować w naszym wszechświecie. Tego Stephen nie akceptował. Mówił, że musi być coś nie w porządku z tym podobnym do boskiego punktem patrzenia na kosmos. To dało nam energię do działania.
Słabnący Hawking zobowiązał przyjaciela, by o tym działaniu opowiedział. A Hertog, naukowiec z Katholieke Universiteit Leuven, dotrzymał słowa – w formie niezwykłej, przekraczającej granice dziedzin książki „O pochodzeniu czasu” (w Polsce wydanej niedawno przez wydawnictwo Zysk i S-ka).