Rzecznik praw robotów
Czy można kopnąć robota? Jakie ma prawa? Odpowiada polski prawnik i filozof
Nie odczuwają bólu. Są efektami pomysłowości i umiejętności człowieka. Nie przysługują im więc prawa, jakimi cieszą się ludzie. A jednak odpowiedź na pytanie: „Czy można kopnąć robota?”, które zadaje dr Kamil Mamak, nie jest oczywista.
Paragraf 1. Symulacja
Intencjonalna dewastacja maszyny nie pociąga za sobą konsekwencji prawnych, jeśli sprawcą jest właściciel. Kodeks karny w art. 288 § 1 mówi bowiem wyraźnie, że karze podlega ten, kto „niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku” rzecz cudzą. Wysokość wyroku zależy w tym przypadku od wartości przedmiotu. – Przy czym im starszy obiekt, tym jest ona niższa – mówi badacz. – Gdy chodzi o kilkunastoletniego robota, wycena będzie na poziomie złomu. Jednak w przypadku niektórych maszyn można mówić o wartościach emocjonalnych. Między człowiekiem a np. robotem opiekuńczym, który wspomaga w codziennej egzystencji, może zrodzić się więź niemal przyjacielska lub miłosna. Podobnie może być w przypadku sekslalek. Tym bardziej że to już maszyny humanoidalne. Wiele osób – starszych, samotnych, z niepełnosprawnościami – nie widzi lub nie ma innego sposobu na zaspokajanie zwyczajnych potrzeb seksualnych. To nie budzi specjalnych zastrzeżeń.
Zdarza się jednak – i to jest ciemna strona tego medalu – że sekslalki są wykorzystywane do symulacji gwałtu. Polskie prawo nie penalizuje tego typu zachowań, bo one nie mają statusu osoby. – Huraoptymiści wskazują na to, że lepiej, aby osoba o takich skłonnościach realizowała je właśnie na nich – mówi dr Mamak. – Ja się obawiam, że taka ekspozycja na sposobność gwałtu sprawiłaby, że raczej zechce spróbować tego na osobie. A często satysfakcję i pożądane poczucie władzy nad innym człowiekiem daje napastnikowi właśnie opór napadniętej.