Wilk miejski półdziki
Drapieżniki wchodzą do miast. Buszują w śmieciach, pasą się na cmentarzach. Co robić?
Obydwa zdarzenia miały miejsce w lutym tego roku w dziesięciotysięcznych Ustrzykach Dolnych na Podkarpaciu. Trzy miesiące wcześniej wilki zagryzły młodą łanię na dużym osiedlu mieszkaniowym. A jesienią dwa podobne przypadki odnotowano w pobliskich wsiach. Na podwórzach domów.
To, że wilki podchodzą do wiosek czy na obrzeża miast i tam zagryzają psy, wiadomo nie od dzisiaj. Każdego roku na Podkarpaciu jest od kilku do kilkudziesięciu takich przypadków. Ale od dwóch, trzech lat szare drapieżniki (zwykle jeden lub dwa, choć zaobserwowano też watahę) zapuszczają się dużo głębiej. Zaniepokojeni mieszkańcy twierdzą, że jest tylko kwestią czasu, kiedy zaatakują dziecko.
W dużych miejscowościach, zwłaszcza na nizinach, dziki niszczą skwery, buszują w śmietnikach i coraz śmielej wchodzą między domy. A w Ustrzykach Dolnych zwierzęta leśne chodzą po chodnikach, placach i ulicach – jak łosie w popularnym amerykańskim serialu „Przystanek Alaska”. Nawet liczniej i częściej. Głównie jelenie. Chmary złożone z byków, łań i cieląt od kilku lat są stałym elementem miasta, wpisały się w jego krajobraz, a ich obecność nikogo z miejscowych już nie dziwi. Zaskoczeni bywają jedynie przyjezdni.
Maszynista pociągu relacji Sanok – Ustrzyki Dolne musi bardzo uważać, bo jelenie lubią spacerować wzdłuż torów nieopodal stacji kolejowej. Opanowały też sąsiedni dworzec autobusowy. Równie chętnie pasą się w parku nad rzeką Strwiąż, przy szkołach, obok szpitala, sklepów i instytucji. Pasą się w zasadzie wszędzie. Na przykład na cmentarzach, bo zawsze znajdą sposób, by ominąć bramki i ogrodzenie. Kluczą między grobami, wyjadają świeże kwiaty i zostawiają odchody.
Nie wabić
Kiedyś zabudowa Ustrzyk skupiała się niżej, jednak obecnie wiele domów jednorodzinnych stoi blisko lasu.