Tykające bomby
Szef MAEA dla „Polityki”. Broń jądrową ma dziś dziewięć państw, a może być więcej. To tykające bomby
MARCIN ROTKIEWICZ: – Dzień przed atakiem Izraela na Iran Rada Gubernatorów MAEA – w której zasiadają przedstawiciele 35 państw członkowskich – wezwała władze tego drugiego kraju do zdecydowanie lepszej współpracy z agencją. To konsekwencja krytycznego raportu MAEA na temat Iranu. Co on zawierał?*
RAFAEL MARIANO GROSSI: – Odkryliśmy ślady uranu w lokalizacjach, które nie zostały zadeklarowane jako miejsca prowadzenia działalności jądrowej w Iranie. Od dłuższego czasu staraliśmy się uzyskać wyczerpujące i technicznie wiarygodne wyjaśnienia, skąd się tam wzięły. Bez skutku. Mieliśmy też problemy z dostępem do danych z kamer monitorujących obiekty związane z energetyką jądrową. W raporcie piszemy, że Iran zgromadził już znaczną ilość wysoko wzbogaconego uranu. Taką, która jest bardzo bliska poziomu niezbędnego do budowy bomby. Chociaż sam proces wzbogacania nie jest zakazany, to posiadanie uranu w takiej ilości ma bezprecedensowy charakter – żaden inny kraj nieposiadający broni jądrowej nie prowadzi podobnej działalności.
Chciałbym jednak uściślić, że nie jest to jeszcze równoznaczne ze skonstruowaniem broni jądrowej. Do tego potrzeba bardzo zaawansowanych systemów i komponentów. Niemniej ten zapas wzbogaconego uranu jest czymś, co trudno ignorować. Aczkolwiek MAEA nie jest instytucją, która formułuje oskarżenia, tylko informuje, jak wygląda sytuacja. Decyzja, co z tą wiedzą należy zrobić, nie należy do nas.
Dotychczas wydawało się, że sprawy idą powoli, ale w dobrym kierunku, bo Amerykanom w końcu uda się dogadać z Iranem w sprawie jego programu jądrowego. Mimo że prezydent Donald Trump za swojej pierwszej kadencji zerwał porozumienie z tym krajem. Wrócił jednak do negocjacji po ponownym objęciu urzędu.