Komentarz prof. Michała Różyczki do raportu prof. dr hab. Zbigniewa Jaworowskiego pt. "Idzie zimno"
Chłodno o zimnie
Mam nieodparte wrażenie, że artykuł „Idzie zimno" („Polityka" z 8 kwietnia) był pisany pod wpływem gorących emocji. I to gorących w stopniu, który uniemożliwia rzetelne relacjonowanie kontrowersyjnych poglądów na zjawisko globalnego ocieplenia i jego przyczyny. Zauważyłem w nim nieścisłości, które czuję się w obowiązku sprostować lub przynajmniej skomentować, zachowując przy tym należyty, tj. chłodny dystans.
Prof. Jaworowski pisze „Cztery główne systemy monitorowania temperatury Ziemi (angielski Hadley-CRUT i amerykańskie GISS, UAH i RSfS) stwierdziły, że nad lądami i morzem oraz w dolnej troposferze styczeń 2008 r. był wyjątkowo zimny, według GISS aż o 0,75oC chłodniejszy niż rok temu .... Temperatura globalna spadała w ciągu całego 2007 r ... Tak gwałtowne oziębienie w ciągu jednego roku ... winno nieco ochłodzić fanatyczny wręcz zapał polityków pragnących zbawiać planetę poprzez ograniczenie emisji CO2." Tymczasem na pierwszym wykresie w internetowej wersji artykułu bez trudu odnajdziemy jeszcze większy skok temperatury w skali roku (1997/98), tyle że dodatni. Według Johna R. Christy'ego (znanego klimatologa amerykańskiego, specjalisty od satelitarnych pomiarów temperatury) „w złożonym i wolno zmieniającym się systemie, jakim jest klimat globalny, dane z dwunastu miesięcy nie wpływają na ogólny trend, zwłaszcza gdy przyczyną krótkoterminowego ochłodzenia jest dobrze już poznane i udokumentowane zjawisko ... La Niña."
1. Trzeba dodać, że w sprawie globalnego ocieplenia Christy ogranicza się do podawania temperatury, bardzo sceptycznie traktując doniesienia o antropogenicznych przyczynach jej wzrostu. Posądzać go o podsycanie fanatycznego zapału polityków jest raczej trudno.