Jesienią ubiegłego roku włoscy archeolodzy, kierowani przez Donato Labate z Muzeum Miejskiego w Modenie, w trakcie badań na terenie miasta natrafili na pozostałości rzymskich zakładów lampiarskich sprzed 2 tys. lat. Dzielnica manufaktur, po której zachowały się resztki pieców ceramicznych i hałdy potłuczonych glinianych lampek, zgodnie z zasadami urbanistyki znajdowała się przy murach starożytnej Mutiny (dziś Modeny). Ówczesne lampki oliwne, o charakterystycznym kształcie kaganka, miały okrągły zbiorniczek, otwór do wlewania oliwy i wydłużony dzióbek, z którego wystawał knot. Co ciekawe, większość znalezionych lampek miała znaki firmowe. I to nie byle jakie, tylko znanych w całym Imperium wytwórców, takich jak Comminius, Eucarpus, Strobilus, Phoetaspus oraz Fortis. Przypuszczenia, że słynne warsztaty Fortisa (działające od I w. p.n.e. do II w. n.e.) znajdowały się w okolicach Modeny, wreszcie znalazły potwierdzenie. Kaganki oliwne były najpowszechniej używanym źródłem światła w epoce grecko-rzymskiej, ale ich historia zaczęła się znacznie wcześniej.
Według Greków, tajemnicę ognia wykradł bogom Prometeusz i nauczył ludzi, jak się nim posługiwać. Ogień zaczął służyć do przygotowywania jedzenia, obróbki materiałów, miał też funkcje społeczne. W naszych wyobrażeniach o praludziach wokół ogniska siedzą zarówno neandertalczycy, jak i ubrani w skóry paleolityczni łowcy reniferów czy pierwsi rolnicy. Naprawdę nie wiemy, kto pierwszy nauczył się kontrolować ogień. Na pewno nie był to człowiek współczesny. Jeden z najstarszych dowodów użycia ognia ma 1,5 mln lat i pochodzi z jaskini Swartkrans w RPA, gdzie znaleziono resztki przepalonych w ognisku kości antylopy, guźca i zebry.